Niepojęte pojąć? Piotr Wierzbicki: „Zapis świata. Traktat metafizyczny”

2614a82572d683c08f60b5b69e8930ea0b0af59b„Gdy zdumiewam się zagadką swoich narodzin, gdy ogarniam jednym spojrzeniem niedole i piękności świata, gdy słucham odartej z ciała, zapatrzonej w martwą strukturę istnienia Kunst der Fuge Jana Sebastian Bacha, gdy zadarłszy głowę, wlepiam wzrok w nonszalancko zarzucony przez kogoś na niebo szal Mlecznej Drogi, za którą czają się niewidzialne miliardy galaktyk pędzących coraz szybciej ku krańcom bytu, dopada mnie w jednym mgnieniu jakiś dziwny głód. Moje bebechy żądają, abym pojął.” Tak rozpoczyna się ta fascynująca podróż w głąb tajemnicy świata, razem z jego monstrualnym przepychem. Te cudowne, filozoficzne rozważania, napisane poetyckim językiem, prowadzą zachwyconego czytelnika w rejony najpiękniejsze dla pasji poznawczej. Autor rozpoczyna od zgłębiania natury rzeczy. W jaki sposób następuje utkanie rzeczy? Prawo natury administruje tym, by rzeczy były czymś więcej niż sumą swoich składników i podobnie jest z całym światem. Materialność rzeczy jest wątpliwa, ich namacalność to chytra sztuczka natury, polegająca na tym, że bezcielesne oddziaływania (przyciąganie, odpychanie, opór) ubierają się zawsze w kostium kształtów, konsystencji, rozmiarów. A nasz świat to fabryka bytu, którą cechuje nieposkromiona aktywność, gdyż wciąż produkuje odmiany samego siebie. W jednej odmianie następuje związek między przyczyną i skutkiem, a w innej tylko prawdopodobieństwo. Tak właśnie się rządzi sobą mikrokosmos, gdzie nic nie jest przesądzone. Orzeł czy reszka? Margines swobody otwiera miejsce dla przypadku i przed światem wyrasta strefa nieprzesądzonego. Ten bakcyl szaleństwa ma na imię – Chaos. Rządzi on obrotami rzeczy, czyni cuda i sprawia niespodzianki za darmo. Jego możliwości kombinatoryjne są nieograniczone. Czy świat wobec tego ku czemuś zmierza? Autor sądzi, że naturze nie przyświeca cel, bo chaos zakłada nieprzewidywalność przyszłości. Ale przecież po Wielkim Wybuchu świat zaczął się oblekać w kształty i wypączkowuje swoje warianty, które układają się w sekwencje. Świat zdaje się zmierzać od niższego zorganizowania do większego, gdyż natura ogranicza chaos w jednej strefie, ale daje mu pole do popisu w drugiej. I cały czas świat istnieje. Można by rzec: istnieje notorycznie. Zużycie materiału nie następuje, jedno stale przekształca się w drugie, to, co umiera, daje początek temu, co się rodzi. Wszystkie części wszechświata nieustannie wirują i rodzą swoje własne duplikaty. I to jest właśnie trwanie – postać istnienia, w której byty przechowują pamięć o sobie w kolejnych odbitkach samych siebie.
Dzięki czemu trwanie przetrwało? Bo dysponowało atutem przeciwstawiania się destrukcji. W  końcu trwanie wydało z siebie umysł, a umysł to szansa dla wyboru, który może sprzyjać trwaniu. Ale chaos panuje nadal, uwił sobie gniazdko w ludzkiej duszy pod postacią nieujarzmionej wolnej woli. Natura jedna ręką nadała pewnym poruszeniom cel, a drugą otworzyła nową furtkę dla przypadku. Czym bowiem nieoznaczoność cząstki w atomie, tym krnąbrność wolnej woli w ludzkiej duszy. Świat natomiast uzyskał nowy wymiar: własne odbicie, gdy naprzeciwko świat stanął jego partner – ludzkie ja.

Partner świata;

medieval-flashTrzy największe olśnienia ludzkiego ja to: odkrycie siebie, spostrzeżenie świata i rozróżnienie między jednym i drugim. W starciu między ja i światem pojawił się w człowieku imperatyw, by pojąć tajemnicę świata, a to stało się zaczynem poznania. Świat nadaje się do poznania, gdyż stwarza możliwości wnioskowania z jednych rzeczy o drugich i odkrywania prawidłowości. Umysł, wraz za swoimi pomocnikami – zmysłami, to jedyne dostępne nam okno na świat. Świat mówi do nas właśnie przez to okno, ale to ludzkie ja nadaje rzeczom odrębność i tożsamość. To ono powołuje do istnienia również piękno, gdyż to obserwator jest warunkiem istnienia piękna. Nie ma obiektywnie istniejącego pięknego błękitu morza, poza nami nie istnieje. Widoki świata wiją sobie w nas gniazdka. Jesteśmy więźniami swojego ja, nie ujrzymy nic, czego ono nie pozwoli nam zobaczyć. Ale ten partner świata potrafi prawidłowo identyfikować obiekty, odkrywać różnorakie prawidłowości w ich utkaniu, kształcie, położeniu i wyprowadza stąd uniwersalne prawa Natury. A czy istnieje coś takiego jak świat sam w sobie? Astronom, podglądacz natury, fizyk mają co prawda za przedmiot dociekań świat zewnętrzny wobec naszego ja, a nie jego wizerunek w głowie. Ale wszystkie ich narzędzia, metody zaczerpnięte zostały z tego świata, naszego świata obiektów ukonstytuowanych przez umysł. Zatem nie istnieje świat sam w sobie. Byt objawia się jako tożsamy z poznaniem. Fascynujący sekret istnienia! Dreszcze i olśnienie. Jestem więźniem mojego zachwyconego ja. Istnienie świata znajduje swoje dopełnienie w ludzkim ja. Ono okazało się niezbędne dla świata, to przemieniacz półistnienia w istnienie, czarodziej znający zaklęcie. Ludzkie ja, inteligentne lustro. Świat wprawdzie trwał miliardy lat, nieoglądany przez nikogo, lecz w którymś momencie wysupłał z siebie nas, my zaś potwierdziliśmy jego przeszłe istnienie ex post. Dopiero wtedy świat nabrał statusu egzystencjalnego.

Doświadczenia egzystencjalne;

Zbigniew-Beksiński_Pełzająca-śmierćNajbardziej fundamentalnymi doświadczeniami egzystencjalnymi są narodziny i śmierć. Metafizyczną osobliwość śmierci upatrujemy w nieuchronnej perspektywie nieskończenie wielkich przestrzeni czasu przyszłego, które będą upływać bez nas. Zadziwiające, że wydarzenia przeszłe, podczas których nie było nas na świecie, przyjmujemy z całkowitym spokojem. Nie dane nam było spacerować po ateńskim rynku i rozmawiać z Sokratesem. Drzemie w nas tylko bunt przeciwko wieczności przyszłego nieistnienia, bo teraz destrukcji ulega nasze własne ja, nieistnienie więc posiada dla nas głębokie znaczenie. Gdy umieramy, razem z nami ginie odbity w nas świat, odchodząc w nieskończoność niebytu.  Przerażająca jest ta niebanalna zagadka śmierci. A co z narodzinami? Gwałtownym powołaniem nas do istnienia bez naszej wiedzy i zgody? I dlaczego ja, z tym właśnie ciałem, z tą duszą, pojawiam się w tym, a nie innym miejscu, w tej, a nie innej chwili? I w ogóle, dlaczego ja to ja? Pomiędzy narodzinami a śmiercią kryje się dramat czującego istnienia. Ale natura nie dba o sens, milczy w sprawie sensu narodzin i śmierci. Ale powstały w niej – za sprawą człowieka – byty mentalne, takie jak dobro, miłość, piękno, szczęście. Nie składają się z cząstek ani drgań, ale zajęły pośród bytów pozycję arystokratyczną. Stanowią ludzką odpowiedź na pustkę głuchego kosmosu. Zrodziło je światło świadomości: to fenomen ludzkiej duszy, która czuje i wie, że czuje. Świat, co wyłania się z nicości, by mógł się dowiedzieć o swoim własnym istnieniu. Nie w tym aby kryje się sens?

Świat jako monstrum;

hqdefaultŚwiat jest obiektem nieogarnionym. Istnieje w permanentnej wymianie wariantów, nie da się go więc ogarnąć jedną, zunifikowaną formulą. Jest układem wielocentrycznym. Rzecz każda, ujrzana z drugiej strony, przedstawia się inaczej, stąd zawsze skazani jesteśmy na sprzeczne sądy, aspekty, perspektywy. Świat jest niejednorodny: strefa rzeczywistości zewnętrznej i strefa mojego ja reprezentują skrajną odmienność. Jedno jest wszak współfundatorem drugiego, zależne od siebie nawzajem. W pajęczynie mojego mózgu zapisane są moje więzy ze światem, on się tam zadomowił, zagnieździł. Moje ja jest jednym ze składników świata, a jednocześnie ja mam cały świat w sobie. Amorficzne monstrum, w którym kosmiczna konstelacja martwych rzeczy została sczepiona z wnętrzem ludzkiej duszy. Świat jest dziwny totalnie, monstrualny, kuriozalny i unikatowy. Za jego widzialną fasadą kryje się tajemniczy, niewidzialny obszar ciemnej materii. Może stanowi ona relikt preświata, który mógł istnieć przed punktem zero, otwierającym obecną fazę dziejów? Mnożą się zagadki i tajemnice. Jedno odkrycie prowadzi do kolejnej bezradności.  Świat pozwala się poznać, ale jednak nie pozwala się zrozumieć. I dlatego nie jest w mocy opisu świata skasować jego Wielką Tajemnicę. Opis świata może być więc tylko zapisem Zdumienia. Ale czy to nie jest fantastyczne doznanie, dążyć, olśniewać się i płakać z pokory wobec niewiadomego?  Trzeba zatem, jak twierdzi autor po dokonaniu swojej podróży przez filozoficzne odkrycia,  „odwróciwszy kolej rzeczy, ujrzeć teraz znane poprzez nieznane, istniejące poprzez wymykające się istnieniu, bliskie poprzez zagubione w pustce”. Dziękuję mu za to pokornie.

Piotr Wierzbicki: „Zapis świata. Traktat metafizyczny”, Wydawnictwo Iskry, Warszawa 2009;

Aneks: Informuję moich stałych czytelników, że tym pięknym tematem kończę mój blog. Dziękuję za Waszą serdeczną obecność, za pokrzepiające maile i komentarze oraz życzę fascynujących, czytelniczych podróży w głąb Tajemnicy. Ewa W.

Wpis dodany w dziale: Eseje filozoficzne. Tagi: , , , , . Link bezpośredni: KLIK.

5 komentarz do wpisu: Niepojęte pojąć? Piotr Wierzbicki: „Zapis świata. Traktat metafizyczny”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *