O tragicznej alienacji. Fiodor Dostojewski: „Biesy”

mqdefaultW chaosie świata, z głębi ciemności wypełzają upiory. Żywią się rozkładem, zgnilizną i trupim ścierwem, a towarzyszy im diabelski chichot. Mikołaj Stawrogin stale odczuwa obecność w sobie złego ducha, osobistego demona, biesa wczepionego pazurami w jego duszę.  Wsącza on w niego absolutne zło. Stawrogin kocha rozpustę, okrucieństwo i hańbę. Jaka upojna rozkosz, czuć przeszywające ostrze zimnej satysfakcji i bezlitosną przyjemność na widok chłostanej przez matkę małoletniej Matrioszy, a potem uwieść dziewczynkę, aby zobaczyć jej szczere i czyste przywiązanie, po czym odtrącić i z perwersyjną przyjemnością czekać na jej obłęd i samobójstwo. Na jedną chwilę nie czuć tej przeklętej nudy istnienia, drżeć z emocji, dygotać nad otchłanią, zimne, kłujące dreszcze przecinają korzonki nerwów, świdrują w głębi czaszki i płoną mocnym, głębokim, korzennym smakiem własnego życia. Po tym esencjalnym doświadczeniu zostaje tylko popełniać jedną zbrodnię za drugą, aby zabić Boga, aby zabić tamto wspomnienie, bo przeklęte wydostaje się na powierzchnię umysłu w dręczących snach, w przywidzeniach na jawie, gdy kły diabelskie wbite w duszę rozrywają na strzępy trzeźwe widzenie świata, kaleczą odłamkami szkła, po ziemi włócząc i depcząc sumienie, którego miało nie być. Kolejną jego ofiarą jest kaleka i obłąkana Maria Lebiadkin, z którą dla ponurego żartu żeni się potajemnie, gdyż kocha tarzać się w poniżeniu, w szyderstwach losu, w samoudręczeniu. Gdy jednak ukrywana przed światem żona staje się niewygodna, z głębi umysłu Stawrogina wypełza larwa zbrodniczej myśli. W nocnej ciemności, która symbolizuje mrok jego duszy, napotyka swoje alter ego, w postaci zbiegłego z katorgi zbrodniarza – Fiedki, który oferuje mu swoje złowieszcze usługi, ujawniając najbardziej skryte w podświadomości zamysły Stawrogina, dotyczące zamordowania Marii.
Dostojewski to katakumby ludzkiego umysłu, bez litości dla natury ludzkiej, bezwzględny tropiciel zła i jednoczesnej  tęsknoty za dobrem, straszliwej, dławiącej tęsknoty za sensem i ładem istnienia. Bies i anioł literatury, jej boskości, człowieczeństwa i tragizmu. Wzniosły i przeklęty zarazem.
Stawrogin czyni na końcu książki swoją spowiedź u pustelnika Tichona. Powoli, z najdrobniejszymi szczegółami, odsłania swoją plugawą naturę, rozkoszuje się, rozsmakowuje w swojej podłości, przedłuża wyznania w nieskończoność. Napawa się własną wielkością, pychą ogłoszenia światu swoich zbrodni. Potem bies każe mu się powiesić i tak się kończy jego nikczemny żywot. Stawrogin jednak to nie tylko jednostka, która dopuściła się złych czynów. Dostojewski pokazuje jednostkę jako esencję zbiorowości, jako jej symboliczną konkretyzację, zło bowiem tworzone jest zawsze wspólnie i wszyscy ponoszą za nie odpowiedzialność. Ta refleksja pojawia się w każdej powieści pisarza. Jednostka miota się w sieci zbiorowych relacji, które tworzą podłoże dla indywidualnych czynów, tragicznie uwikłanych w splot namiętności ludzkich, w których niewiele miejsca pozostaje dla wolności. Ten punkt przecięcia ludzkiego życia, na styku konieczności i wolności, tworzy filozoficzne przesłanie tej powieści.
Stawrogin obrazuje rosyjską manię wielkości. Wychowywany przez despotyczną matkę – mistrzynię manipulacji, intryganctwa i przedmiotowego traktowania ludzi, już od wczesnej młodości zwraca na siebie powszechną uwagę ekstrawaganckimi wybrykami i aktami szaleństwa. Wypracowuje przy tym silną, magnetyczną władzę nad ludźmi, dysponując charyzmatyczną osobowością i nieprzeciętnymi zdolnościami. Skazany na wielkość, pragnie genialności w każdym akcie życia, zarówno na dnie, jak i na szczytach. Obraziwszy śmiertelnie przed laty pewnego człowieka, bierze udział w pojedynku z jego synem, w imię splamionego honoru rodzinnego. Jest to jednocześnie symboliczny pojedynek z sobą samym, w którym Stawrogin wznosi się na szczyty swojej duszy, wystawiając się na śmierć, a oszczędzając z rozmysłem przeciwnika. W tym pojedynku wyraża się cała skrajna biegunowość rosyjskiej duszy rozdartej pomiędzy dobrem i złem,  rozgorączkowanej, pogrążonej w słowiańskiej histerii.  Wzniosłość jako kompensacja plugastwa. Rosyjskie wahadło. Rosja wielbi takich ludzi, symbolizujących wszystkie jej najciemniejsze właściwości, tchnienie jej potęgi i samoubóstwienia.

Świat w konwulsjach;

Bies_2Światem powieściowym targają konwulsje, wstrząsając fundamentami carskiego imperium, przygotowując go do rewolucyjnych zmian i zniszczeń. Rosja w powieści jest przestrzenią dla biesów, uosabianych przez rewolucjonistów. Są nimi nieudacznicy, włóczędzy, nihiliści i kanalie. A wśród nich największy łajdak – Piotr Stiepanowicz Wierchowieński, postać wyjątkowo odrażająca. Płonąc opętanym pragnieniem władzy, zawiązuje kółko rewolucyjne, które ma mu służyć do własnych, demonicznych celów. Wymyślił sobie obłąkaną doktrynę proklamującą powszechne zniszczenie, wprowadzenie zamętu i pierwotnego chaosu dla ukształtowania posłusznego i niewolniczego społeczeństwa. Będzie w nim panować system powszechnego szpiegostwa, w którym każdy człowiek pilnuje i denuncjuje każdego. W ten sposób „każdy należy do wszystkich, wszyscy do każdego” i wszyscy stają się niewolnikami równymi w swoim niewolnictwie. Trzeba również ludziom zabrać dostęp do wiedzy, gdyż „żądza wiedzy jest żądzą arystokratyczną”. Każdego geniusza zdusić w kolebce, natomiast „puścić w ruch pijaństwo, oszczerstwo, denuncjację”, a społeczeństwo zmieni się w posłuszne stado, zaspokajając potrzeby władców. Rosja rozpijaczona, jęcząca pod okowami despotyzmu carskiego, stanie się łatwym łupem dla biesów, które przejmą metody despotów dla własnych celów. Podobne zawsze przyciąga podobne, a niewolnik zawsze będzie marzył o władzy.  Wierchowieński pragnie wzniecić rewolucję przy pomocy Stawrogina, chce wynieść go na wodza rewolucji, czuje jego charyzmę, drży i korzy się przed nim, potrzebuje go dla wypełnienia misji, jest jego cieniem, plugawym ścierwem, które pragnie słońca, niebotycznego szczytu, wielkości umysłu. Stawrogin ma reprezentować ideę rewolucyjną, Wierchowieński natomiast z bandą szubrawców będzie wykonawcą zbrodniczych zamiarów. Zniszczą wspólnie stary, dekadencki świat, aby zbudować nowe społeczeństwo i ogłosić się władcami. Zaczną od serii pożarów, aby zapanował powszechny strach, a potem konieczna jest ofiara. Trzeba zamordować swojego pod pretekstem zdrady, aby pozostałych związać jego przelaną krwią. Na ofiarę wyznaczono Szatowa, byłego studenta, który ma zamiar wystąpić ze stowarzyszenia rewolucjonistów, przerażony ich nihilizmem i bezwzględnością. Na skutek nikczemnych intryg Wierchowieńskiego dochodzi wkrótce do serii makabrycznych wypadków, pożarów, zabójstw, łajdactw, które miały wstrząsnąć podstawami państwa, aby uchwycić bezradne społeczeństwo, spragnione jakiejś kierowniczej myśli. Złowieszcze siły diabelskie – dokonawszy zła – zniknęły, ale czeluść piekielna pozostała. Terytorium niczyje, zamieszkane przez ludzi niespełnionych, spotworniałych w swoich marzeniach, odczuwających dramatyczną tęsknotę za związkiem ze sobą i światem.  Przestrzeń dla upiorów.

Alienacja;

Bohaterowie tej powieści są ludźmi wyalienowanymi. Poza zdobyciem władzy nie mają innych celów. Rzeczywistość rosyjska nie daje im żadnych możliwości. Siła Stawrogina   jest siłą bez granic, jednak nie wie on, do czego tę siłę zastosować. Zarówno zło, jak i dobro nie sprawiają mu specjalnej różnicy. Z wszystkich natomiast przedsięwzięć wynika jedynie poczucie daremności i pustka egzystencjalna. Odczuwa własną obcość w świecie, brak przynależności, związku z życiem. „Ten, kto traci związek ze swoją ziemią, ten traci swoich bogów” – tego dowiedział się od zamordowanego Szatowa. Własną egzystencję pojmuje jako przekleństwo, dlatego nauczył się jedynie negacji. „Ze mnie wysączyło się tylko przeczenie.” Do wyalienowanej duszy łatwy wstęp mają biesy, które żerują na nihilizmie, biorąc sobie taką duszę na własność. Stawrogin podziwia ekscentrycznego bohatera – Kiriłłowa, który zdecydował się na samobójstwo z pobudek egzystencjalnych. Inżynier Kiriłłow jest zafascynowany wolnością w samobójstwie, która nastąpi wtedy, gdy człowiekowi będzie wszystko jedno – żyć czy umierać. Bohater reprezentuje nowego człowieka, wyrosłego na glebie rosyjskiej, który zwycięży ból i strach, a sam stanie się Bogiem. Nowym Bogiem, gdyż stary powstał w umyśle jako odpowiedź na ból istnienia. Tak się też dzieje. Kochając życie, afirmując istnienie, Kiriłłow strzela do siebie i jest to akt wolności filozoficznej w obliczu tragizmu egzystencji. Obie postaci – Stawrogina i Kiriłłowa – zestawione ze sobą ukazują dramat egzystencji wyalienowanej, realizowanej w skrajnie odmienny sposób,  zgodnie jednak z klimatem duchowym rzeczywistości rosyjskiej XIX w. Stawrogin jako tragiczne uwikłanie w siebie i Kiriłłow jako absurdalny akt wolności. Punkt przecięcia między koniecznością i wolnością we wzajemnym spotkaniu. W powieści nie figuruje ani jeden bohater spełniony. Postaci groteskowe, żałosne, niespełnione, pogrążone w emocjonalnej szarpaninie, kalekie i obłąkane, sąsiadują z łajdakami, kanaliami lub postaciami głęboko tragicznymi. Przejmująca to diagnoza literacka Dostojewskiego, pisarza, który tragizm egzystencji uczynił wielkim tematem swojej wstrząsającej twórczości. Dla czytelnika natomiast to pisarstwo jest podróżą w najskrajniejszą ciemność ludzkiego doświadczenia, wiodąc do konfrontacji z bólem istnienia i oferując w zamian twardą, mądrą  dojrzałość.

Wpis dodany w dziale: Literatura piękna. Tagi: , , , . Link bezpośredni: KLIK.

3 komentarz do wpisu: O tragicznej alienacji. Fiodor Dostojewski: „Biesy”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *