Entelechia jest dążeniem materii i wszystkiego, co żyje, do urzeczywistnienia własnej formy, jest celem, do którego zmierza każdy okruch istnienia, zapisanym głęboko w jego potencjale. Natura podąża do swojego celu podczas cyklu nieustannych przemian, gdyż cel nie jest dany od razu, lecz powstaje w trakcie procesu. W „Fauście”II wyrazicielem tej tendencji jest główny bohater, ale również cały otaczający go świat pragnący się wyrazić, spełnić w swojej istocie i przeznaczeniu. Faust, wstępując na wyższy poziom poznania, w kolejny krąg koncentryczny swojej osobowości, podąża za archetypem swojej duszy, jakim jest Helena Trojańska, której zjawę ujrzał podczas widmowego spektaklu teatralnego na dworze Cesarza. Aby ją wydobyć z Hadesu mocą swej tęsknoty, udaje się wraz z nieodłącznym Mefistofelesem poprzez podróż w czasie do starożytnej Grecji. Do Heleny prowadzi klasyczna Noc Walpurgi jako lustrzane odbicie poprzedniej części dramatu. Obie części łączą się ze sobą poprzez powracanie podobnych motywów jako idei wiecznego powrotu, gdyż w życiu człowieka wiecznie powtarzają się sytuacje i wydarzenia, które koncentrują się wokół rdzenia jego egzystencji. Tworzą one symboliczną wartość naszego życia.
Ta kolejna Noc Walpurgi to ponowny teatr straszydeł, ale i kosmicznych sił tworzących porządek wszechświata. Wiele jest tu odniesień do procesu alchemii, aluzji i symboli, tropów prowadzących do tworzenia złota i kamienia filozoficznego. Z głębi księżycowej nocy wyłaniają się maszkary z okresu archaicznej, przedklasycznej Grecji. Mamy tu do czynienia z pierwotnymi siłami chtonicznymi, bóstwami ziemi, wody, powietrza i ognia, żywiołami formującymi świat, zatem przestrzeń zaludnia się również potworami z najgłębszej wyobraźni, hybrydycznymi istotami, złożonymi z nieprzystających do siebie elementów, groteskowymi postaciami pierwotnej grozy. Sfinksy mają głowę kobiety, tułów lwa, skrzydła orła i ogon węża. Wszystkie te elementy odnoszą się do sekretnego języka alchemii. Gryfy to uskrzydlone lwy o głowie orła i jego szponach, które są strażnikami podziemnych złóż złota. Motyw złota jest głównym motywem dramatu, pokazywanym w różnych konfiguracjach. Łączy się on z symboliką Słońca, które oświetla światłem, pobudzającym aktywność i pęd do działania, świat podążający do własnej entelechii. Słońce przywołuje również symbolikę ognia jako elementu magicznego oczyszczenia i przemiany. Księżyc natomiast – powiązany z żywiołem wody, żeńskiej intuicji i magii – jest symbolem śmierci i zmartwychwstania, gdyż sam podlega cyklicznym przemianom – od nowiu do pełni. W ten sposób kosmiczne prawa determinują życie człowieka zgodnie z tym, że jak na górze, tak na dole. Zatem ogień i woda stają się w scenie klasycznej Nocy Walpurgi wiodącymi żywiołami związanymi z przemianą. Znaki tej przemiany znajdują się nieomal wszędzie. Na oczach czytelnika dzieje się nowa kosmogonia, gdy podczas trzęsienia ziemi wyłaniają się góry i zmieniają topografię przestrzeni. We wstrząsach i dreszczach bowiem zawsze rodzą się nowe formy. W odsłoniętej szczelinie ziemi widoczne jest lśniące złoto, bogactwo wewnętrzne ziemi, tworzone podczas nieustannych przemian. To ogień wulkaniczny wyrzucił skarby i wypiętrzył góry, ogień, ten najważniejszy symbol alchemii. Ogień to podstawowe tworzywo świata według Anaksagorasa, starożytnego filozofa, który tu wiedzie swój odwieczny spór z Talesem, wyznawcą żywiołu wody. Nad wodami rzeki Penejos, a później Morza Egejskiego odbywa się ta Noc Walpurgi. W świętym obrzędzie ogień z wodą zostaje połączony w jedność przeciwieństw, co jest alchemicznym warunkiem przemiany.
Symbolem przemian jest tu również Proteusz, który stale zmienia swoją postać. Mefistofeles zmuszony jest dostosować się do zmiany scenerii w czasie i przestrzeni, porzuca zatem swą dotychczasowa postać i przemienia się w jedną z trzech plugawych Forkiad, które posiadają wspólnie tylko jedno oko i jeden ząb. Tylko w ten sposób może spełnić swoją rolę w antycznym teatrze namiętności. Tymczasem Faust dosiada centaura Chirona, który wiezie go do miejsca, gdzie można wejść do Hadesu, aby znaleźć Helenę i wyprowadzić ją do królestwa żywych. Nic tu bowiem nie jest oczywiste, gotowe, skończone. Nieśmiertelność to wewnętrzny pierwiastek migotliwej zmiany. Wieczność połączona jest z nietrwałością form, ukryta w środku zmian jak złoto w ziemi. Poddając się przemianom, rozumiejąc ich rolę w życiu, stajemy się wiecznie nieskończonymi bytami, które zachowując wewnętrzny rdzeń, na zewnątrz połyskują zmiennością form.
„Mitologia kobiety to rzecz osobliwa”;
Helena jest ikoną nieśmiertelnego piękna. Wokół niej tańczą rozpasane żywioły, które pragną ją złowić, schwytać na własność, unieruchomić w posiadaniu. Rozjątrza i wprawia w wibracje energię świata. W takim sensie jest ona żywym, zapładniającym impulsem twórczym. Przeciwieństwem biernej, nieświadomej Małgorzaty. Ale one obie są odmiennymi stronami tej samej twarzy. Dopiero złożone w całość stanowią pełnię, w której płynie energia. Dopiero teraz będą płynąć w Fauście jak w oceanie wieczności. Jedna prowadzi do drugiej i drugą utrwala w istnieniu. Helena zostaje mocą pożądania i miłości Fausta wyrwana podziemiu i wraca do domu. Jej mąż – Menelaos wróci później, kazał jej przed jego powrotem przygotować ołtarz ofiarny. Helena boi się, że to ona będzie tą ofiarą. W pustym pałacu zastaje koszmarną staruchę, klucznicę, która miała dom na pieczy podczas wojny trojańskiej. To Forkiada z krwawymi oczodołami, ukryty Mefistofeles. Przynosi ołtarz złotorogi ze srebrną krawędzią – alchemiczne naczynie przemiany. Helena ma tam oddać głowę. Ścięcie głowy znowu się powtarza w dramacie. Małgorzata została w ten sposób ukarana za dzieciobójstwo, teraz ma tak samo zginąć Helena. Głowy obcinano upiorom, aby nigdy nie mogły się odrodzić. Tym razem jednak ratuje ją Faust, który czeka na nią w zaczarowanym zamku nieopodal. Spłaca w ten sposób swój dług przeklęty wobec Małgorzaty. Zło domaga się naprawienia, grzech zaniechania i ucieczki przed odpowiedzialnością musi zostać odkupiony. Dlatego sytuacja powtórzyła się, aby można było zmienić jej kod. Helena chroni się w zamku Fausta, a on podejmuje walkę z Menelaosem w jej obronie. Potem następują miłosne, olśniewające rozkoszą chwile, z których powstaje ich syn, alegoria euforii, radości i poetyckiego uniesienia. Podążanie za Heleną osiągnęło swój cel. Nie była ona bowiem żywą kobietą, lecz mitologią, dlatego syn obojga – Euforion spada w otchłań, a idylla kończy się powrotem Heleny do krainy cieni. Poprzez tę historię miłosną Faust kontaktował się z najgłębszymi rejonami własnej podświadomości, co było konieczne dla jego dalszych transmutacji. Właśnie archaiczny antyk symbolizował te ukryte w głębi dreszcze podświadomych impulsów. Ale już czeka kolejne przekształcenie w nieskończonej przemianie świata. „Muszę piąć się coraz wyżej, muszę patrzeć coraz dalej” – konieczność przeobrażeń wiedzie do entelechii, możliwości dotarcia do najgłębszego rdzenia osobowości. Jest to stały, wieczny pierwiastek natury, bo w zmianie jest też wieczność, zgodnie z zasadą przeciwieństw.
Theatrum mundi;
Ze świata antycznego Faust udaje się do świata współczesnego, który przypomina groteskowy teatr marionetek. Trwa tu wieczna walka wszystkich ze wszystkimi, różne bitwy nad bzdurą, gdy Cesarz walczy z Antycesarzem, a absurdalna walka cieni, fantomów i pustych rekwizytów zagarnia uwagę świata. Szydzi z tego ironista – Mefistofeles: „Król, cesarz, rycerz, skorupy bez środka, niby ślimacza muszla przodka, nieraz się upiór w nią obleka”. Topos teatru świata jest odzwierciedleniem idei odbicia. W teatrze bowiem odbija się cały świat, kosmos i historia. Dlatego dramat Fausta dzieje się jednocześnie w teatrze i w życiu. Wszystko odbija się we wszystkim. Historia w dramacie również – podobnie jak zjawiska kosmiczne – szykuje się do zmiany dekoracji, absolutyzm władców odchodzi powoli w cień, gdyż nadchodzą rewolucyjne wstrząsy, które całkowicie odmienią formę świata. Złowrogie siły już się czają pod powierzchnią zdarzeń, za chwilę runą na świat z potęgą żywiołu. Jak w trzęsieniu ziemi wypiętrzą się nowe góry, skaliste pejzaże nowej historii. Natura przybiera maskę Historii i odwrotnie. Zjawiska kosmiczne i ludzka historia stanowią jedność. Zanim jednak to się stanie, Faust pragnie stanąć do walki z potęgą natury dla dobra ludzkości. Miłość do Heleny napełniła go ogromem potęgi duchowej, gdyż zawsze rośniemy w naszych wielkich marzeniach, stając się do nich podobni. Podświadomość zadaje nam obowiązkowe lekcje do przerobienia, dopiero potem jesteśmy gotowi do przejścia na wyższy poziom. Faust pragnie zatem dokonać rzeczy niemożliwej: wydrzeć ziemię morzu, osuszyć ją, zbudować system kanałów i tam. Mają tu powstać kwitnące ogrody i żyzne pola, tętniąca życiem cywilizacja oświecenia i triumfu rozumu, a wszystko dla dobra społecznego. Ten proces wydzierania ziemi morzu ma swoją analogię w alchemii jako proces wyłaniania się świadomości z głębin podświadomych czeluści, które są symbolizowane przez żywioł wody. Rozum, aktywność, męski pierwiastek działania i świadomość to domena Słońca w alchemii. To, co dzieje się wewnątrz człowieka, w jego umyśle, ma bezpośrednie przełożenie na rzeczywistość zewnętrzną. Rozwój świadomości zatem rzutuje na dzieło Fausta, które zmienia postać świata. Ale nie jest to łatwe zadanie, wymaga niewolniczej pracy wielu ludzi, cierpienia i ofiar, dlatego Faust po pewnym czasie staje przed sobą samym z poczuciem osamotnienia i frustracji. Ujarzmiał żywioł morski, co było symboliczną walką z przeszkodami w procesie dojrzewania świadomości, w uporze podążał coraz wyżej, z determinacją realizował swoje szczytne cele, a ujrzał kryjące się za tym ludzkie cierpienia i krzywdę. Dobro zawsze splata się ze złem i cień pada na wszystko. Gdy wreszcie Faust zaczyna rozumieć, że to w podążaniu do świadomości kryje się cała mądrość istnienia, że na tym polega ludzka wolność, na przekraczaniu samego siebie – musi spłacić diabłu haracz. Esencją życia jest nieustanny trud przeobrażeń w drodze do celu, do własnego złota alchemicznego, ukrytego w duszy. To olśnienie zaowocowało u Fausta wypowiedzeniem przeklętej formuły: „Zatrzymaj się, o piękna chwilo”. W tym momencie pada martwy. W teatrze świata zatrzymanie się w procesie podążania, znieruchomienie wewnętrzne, przypomina zastygnięcie w sztywności śmierci. Żywe jest tylko to, co elastyczne, dynamiczne i otwarte na zmiany.
Ocalenie;
Rozwiera się ogromna paszcza piekieł, z której strzelają krwiste płomienie. W tym samym jednak czasie otwiera się niebo, by wypuścić anioły. Święte siły wszechświata nie dopuszczą do tej śmierci. „Ten, kto do celu w trudzie dąży, w nas zyska ocalenie”. Rozsypując wokół róże mistyczne, które w alchemii są symbolem odrodzenia, anioły ocalają nieśmiertelną cząstkę Fausta w wiecznym kole istnienia i włączają do świadomości kosmicznej. Czerwień róż to barwa kamienia filozoficznego, miłość świata, która pokonuje demony. Diabelskie alter ego Fausta zostaje podporządkowane sile scalonej osobowości. Podświadomość została połączona ze świadomością w procesie przekształceń. Od tej pory jego dusza będzie się wznosiła coraz wyżej w podążaniu za „wieczną kobiecością”, symbolizującą odradzanie i tworzenie nowych form. Czym jest zatem magiczna entelechia? Wiedzie do niej moc przeobrażeń, która doprowadza do zwielokrotnienia egzystencji. W głębi duszy czekają na naszą decyzję ukryte w niej istnienia, nasze własne twarze, nieskończone odbicia wewnętrznego ja. Uruchamiając moc przemiany, dajemy im życie, zachowując jednocześnie podstawową cząstkę trwania i wieczności, podobnie jak trwa świat poddany nieustannym zmianom. Księżyc – patron alchemii umiera i zmartwychwstaje w każdym cyklu miesięcznym, podlegając przemianom, staje się przez to naszym nauczycielem istnienia, patronem indywidualnego życia, zgodnie z zasadą związku mikrokosmosu z makrokosmosem. W ten sposób kosmiczny ład uczy nas trudzenia się w przemianie na rzecz własnej wolności, która polega na doskonałej realizacji wewnętrznego potencjału. Człowieczeństwo bowiem to świadomy trud dla wolności, nieustanne dążenie do samego siebie, zdobywane po kawałku, każdego dnia. „To cała mądrość na tym globie: temu w wolności przysługuje życie, kto co dzień ją zdobywać musi sobie”.
Pierwszy komentarz do wpisu: Magiczna entelechia. J.W. Goethe: „Faust”cz.II