Serenus Zeitblom, narrator opowieści o Adrianie Leverkühnie – genialnym kompozytorze – uosabia odkryty przez Nietzschego żywioł apolliński. Umiarkowana, zdrowa natura, dążąca ku harmonii i rozsądkowi, spadkobierca niemieckich humanistów i miłośnik łaciny, greki oraz historii. Obcy jego naturze demonizm i żywioł dionizyjski skupia się w jego przyjacielu, którego przeklęty czar i geniusz rzuca piętno na niego, przykuwając go do jego losów na zawsze. Teraz, po śmierci Adriana, pisze jego biografię dla potomności, oddając mu hołd. W ten sposób apollińskie i dionizyjskie spotykają się ze sobą, aby dotrzeć do istoty świata i człowieczeństwa. Jest czas II wojny światowej, apokalipsy i zagłady świata. Wraz z narracją cofamy się do początku wieku, aby śledzić losy bohatera i dzieje niemieckiej kultury.
Adrian już od dziecka przejawia wyjątkowe zdolności w kierunku nauk wszelakich oraz gry na fortepianie. Mieszka w Kaisersaschern – mieście zatrzymanym w czasie, gdzie średniowieczno – neurotyczne opętanie, wiszące w powietrzu, zrodziło dziwaków, oryginałów i półwariatów wszelkiej maści. Uwielbia matematykę i muzykę, w obu dziedzinach uwodzi go precyzja, wzajemne powinowactwa i mistyczne związki z wszechświatem. Pragnąc muzykę zespolić z kultem religijnym, Adrian postanowił studiować teologię. Dziedzina ta jest skłonna w wielu przypadkach przekształcać się w demonologię, gdyż Zły jest nieuniknionym atrybutem Boga. Na wykładach z psychologii religii Adrian dowiaduje się, że potępienie stanowi niezbędny korelat świętości, a zło przyczynia się do doskonalenia wszechświata. Siły demoniczne zaś tkwią we wszelkim ruchu witalnym obok wartości porządkujących. Już wtedy poglądy te mają dla niego niepokojący czar i tajemny urok. Po zdobyciu wiedzy filozoficznej, Adrian porzuca jednak teologię na rzecz bezwzględnego poświęcenia się muzyce. Zdecydował się na kompozycję, która była dlań hermetycznym laboratorium alchemika. Dotychczasowe środki muzyczne uważał bowiem za wyczerpane, pragnął stworzyć nową, rewolucyjną muzykę, czuł bowiem, że znalazł się we właściwym momencie historycznego czasu. „Sztuka zdąża naprzód, czyni to zaś za pośrednictwem osobowości, która jest produktem i narzędziem czasu i w której motywy obiektywne oraz subiektywne łączą się ze sobą.” Studiując tajemnice harmonii i kontrapunktu, napisał własną fantazję symfoniczną pełną nieoczekiwanych kombinacji brzmień, które tak naprawdę były parodią starych środków wyrazu, a element parodii był tu sposobem ratowania się przed bezpłodnością. Momentem przełomowym w jego wewnętrznej biografii jest spotkanie z prostytutką Esmeraldą, która zostaje przez niego unieśmiertelniona w boskiej muzyce pełnej żaru i chłodu jednocześnie. Najwznioślejsze uduchowienie muzyczne powstało z elementów zwierzęcych, żywiołu popędów i rozkoszy płonących zmysłów. Po tym spotkaniu zostaje jednak jeszcze jedno piętno – choroba weneryczna. Postępuje ona z dołu do góry, oplata mózg i przekształca świadomość. Od tej pory Adrian rzuca wyzwanie bogom, pragnąc uzyskać najwyższy ład i kosmiczny porządek muzyczny, w którym rozum splata się z magią, a żywioły zostają poddane sile precyzji i ścisłej frazy muzycznej.
Mefisto i czas;
Pewnego wieczoru w pokoju Adriana pojawił się Mefisto, emanacja jego własnej osobowości, mroczny demon umysłu. Przybył z najgłębszej części podświadomości, z czeluści wewnętrznych piekieł, aby mu ofiarować czas, „wielki czas, szalony czas, czas iście diabelski”. Klepsydra z obrazu „Melancholia” Dürera wskazuje na czas obrazujący przemijanie, a szatan ma w mocy swej wskrzeszenie czasu, w którym obiecuje wyzwolenie z wszelkich więzów, nieograniczoną wolność i rozkosz, ale również skrajne cierpienie. Wszystko, co potrzebne genialnej diabelskości sztuki. Choroba Adriana stała się ośrodkiem iluminacji w mózgu, dlatego mógł dostrzec diabła, gdyż życie sięga również po to, co powstało dzięki śmierci i chorobie, dając się poprowadzić dalej i wzwyż. „Życie nigdy w życiu nie dawało sobie rady bez chorobliwości.” Mefisto ma być dla Adriana akuszerem, wyzwolicielem archaicznych, pierwotnych potęg poza kontrolą rozumu. Bo tylko szatan jest prawdziwym władcą entuzjazmu i porywającego dionizyjskiego natchnienia. Każdy takt muzyczny, który artysta odważy się pomyśleć, napotyka na opór materii, na konwencję zużytych środków muzycznych, mija już czas samouwielbienia formy, która cenzuruje ludzkie cierpienia i namiętności. Trzeba ogłosić śmierć konwencji, gdyż z dotychczasowych form uszło życie. Dzięki szatanowi Adrian będzie mógł tworzyć muzykę przeniknioną dreszczem świętej grozy, gdyż przełamie epokę i będzie czerpał z barbarzyństwa, które musi nastąpić po epoce humanizmu. Aby zdobyć na powrót życie, muzyka powinna powrócić do stanu pierwotnego i oczyścić się w akcie barbarzyństwa. Parabola między stanem muzyki a losami Niemiec jest tu bardzo wyraźna. Opętanie przez diabła jest warunkiem stworzenia nowej muzyki, która musi wyrazić demonizm historii i jej irracjonalnych sił, zmierzających do zagłady świata. Adrian jest znakomitym partnerem dla diabła, gdyż od zawsze fascynował go żywioł, a Esmeralda zapewniła mu stosowny żar umysłu. Mefisto daje na to Adrianowi 24 lata. Warunkiem paktu jest to, że Adrianowi nie wolno kochać.
Aura ezoterycznej sławy;
Adrian komponuje gorączkowo, przenikając swoją muzyką tajemnice kosmosu i natury. Jego muzyka staje się formą poznania. Wzlotom muzycznym towarzyszy historia, wybucha bowiem I wojna światowa. Niemcy są pełni nadziei i entuzjastycznie patrzą w przyszłość. Rozpiera ich ekspansywna radość, będą się już wkrótce przebijać ku nowym formom życia społecznego i zdobędą pozycję mocarstwa dominującego nad światem. Adrian pisze muzykę do średniowiecznych legend, źródła romantycznych mitów dla wzmocnienia witalności czasów przełomu. Ale wkrótce następuje katastrofa świata i totalna klęska Niemiec, a wraz z nią kończy się epoka mieszczańskiego humanizmu. W dobie decydującego wpływu mas na rzeczywistość tylko przemoc staje się siłą zwycięstwa, prawda, rozum, piękno i sprawiedliwość zostają odłożone do lamusa. Adrian – po ataku depresji – wznosi się w najwyższe rejony nieokiełznanej potęgi twórczej.
Wykrada podziemnemu światu genialną koncepcję apokaliptycznego oratorium. Nowe dzieło zawiera całą historię muzyki, od premuzykalnego magiczno – rytualnego stadium, po najbardziej skomplikowaną doskonałość wielowiekowych dokonań. W wielu miejscach pojawia się w dziele Adriana antyludzki demonizm. Cztery anioły zagłady i akustyczna panika wyrażają muzycznie okrutny powrót do stanu pierwotnego. A zakończenie części I to pandemonium śmiechu, rozpasany, piekielny chichot, „przeraźliwa mieszanina wrzasków, szczeknięć, wizgów, pobekiwań, rzężeń, rżenia, w szyderczo – triumfalnej salwie.” Jednak ten infernalny śmiech ma swój odpowiednik w na wskroś cudownym chórze dziecięcym, który otwiera część II, w anielskim, zachwyconym śpiewie sfer niebiańskich, co jest zabiegiem czystej transfiguracji przeciwstawnych motywów. Przeciwny biegun jest nieodłącznym elementem każdej prawdy.
Katastrofizm świata wyzwala udręki namiętności w ludziach, tworząc mroczne związki międzyludzkie, pełne grozy i szaleństwa. W bliskim otoczeniu Adriana znajdują się dwie siostry – Klarysa i Inez, z których jedna popełnia samobójstwo, a druga morduje swojego kochanka. Są też osoby zafascynowane geniuszem twórcy, tajemnicza bogata dama, która przysyła mu pierścień i zasypuje listami, ale zawsze pozostaje niewidzialna, wielbiciele, artyści, szalony impresario, który chce rzucić przed Adrianem cały Paryż na kolana, przyjaciel Serenus towarzyszący jak cień całemu jego życiu. Adrian jednak pozostaje osobny i obcy, mizantrop, unikający ludzi, gdyż dystans wobec świata jest u niego podstawą i przyczyną doskonałości artystycznej. Udaje mu się uniknąć miłości i bliższych związków, gdyż pamięta o warunkach paktu z diabłem. Krąży za nim zatem ezoteryczna sława.
Miłość i śmierć Fausta;
Miłość przychodzi z najmniej spodziewanego źródła. Człowieczeństwo artysty upomina się o życie. Dopiero pełnia człowieka jest w stanie sprostać wymaganiom sztuki. Do wiejskiej samotni Adriana zawitał syn jego siostry na kurację świeżym powietrzem po przebytej odrze. Kilkuletni Nepomuk jest baśniowym elfem utkanym z wdzięku i słodyczy. Wszędzie wzbudza zachwyt i czułość. Adrian nie pozostaje obojętny, chłód jego postawy wobec świata zostaje przekształcony w miłość. Opowiada małemu bajki, pokazuje swoje partytury, zabiera na piesze wędrówki po okolicy i okazuje mu czułość. Szatański pakt wyzwala jednak demony, które zsyłają na chłopca ciężką chorobę i śmierć. Adrian zostaje ukarany za miłość. Wpadłszy w szaleństwo rozpaczy, szuka ratunku w muzyce, która wyrazi jego ból, dygocze w napięciu, rozsadzający ból czaszki stwarza mu wizje monstrualnego dzieła. „Lament doktora Fausta” będzie nowym oratorium wyrażającym śmiertelny skurcz świata i bolesny dygot serca. Świat bowiem jest na krawędzi kolejnej wojny, w której Niemcy ukażą swoje zbrodnicze oblicze. Plan osobisty i dziejowy spotykają się w jednym punkcie. Katastrofa jednostki, której nie wolno kochać i zagłada świata przez pychę niemieckich roszczeń – stanowią dwa oblicza zła. Świat został opętany przez demony i tylko sztuka posiada siłę ocalającą przed ostatecznym nihilizmem. Dzieło Adriana to niesamowity cykl wariacyjny skargi. Podstawowa figura dźwiękowa jest tu po wielokroć przekształcana w koncentryczne kręgi, a uporządkowanie materiału dźwiękowego staje się tu tak totalne, że nie pozostaje ani jedna wolna nuta. Ścisłość formy jest genialna, Adrian marzył o tym od zawsze. Apollińska forma zjednująca dionizyjskie żywioły. Absolutna jedność dzieła i absolutna muzyka, wyzwolona z praw tonalności, muzyka atonalna, oparta na dodekafonii, wykorzystująca dysonanse i półtony, całkowicie nowy wyraz współczesnych czasów. Spełniło się jego najgłębsze pragnienie, nie tylko dzięki szatańskim siłom jednak, lecz dzięki miłości i rozpaczy. Dzięki swojemu wzbogaconemu człowieczeństwu i środkom muzycznego wyrazu. Wykorzystał w swoim dziele wszystkie rodzaje ekspresji, jakie kiedykolwiek pojawiły się w historii muzyki i w procesie destylacji alchemicznej poddał je oczyszczeniu i przekształceniu w doskonałą symbiozę dźwięków. Nieuleczalny ból świata został zakończony jednym ostatnim dźwiękiem, „który świeci jak światełko pośród nocy”. Za stworzenie samoświadomości sztuki w swoim genialnym dziele Adrian zapłacił szaleństwem. Jego dzieje kończą się w szpitalu dla obłąkanych, jego dzieło jednak zmienia odtąd historię muzyki w historię świata. Piekielny chichot świata, diabelski pomruk dziejów, cierpienie i zło zostają dzięki sztuce przezwyciężone i wzniesione na wyżyny ludzkiego ducha. W taki sposób człowiek triumfuje nad światem piekielnych mocy, które sam uruchomił, a sztuka poprzez cierpienie i ból staje się jego najdoskonalszym świadectwem.
Największe dzieło poetyckie kultury niemieckiej – „Faust” Goethego ukazuje bohatera stojącego na granicy średniowiecza i humanizmu, bohatera, który powodowany gorączkowym pędem poznania oddaje się diabłu. Jest to akt sprzeciwu wobec średniowiecznych ograniczeń, które nakładały pęta na intelekt dążący do poznania. Faust pragnął wznieść się ponad własną epokę i ponad ludzkie ograniczenia. Samotny filozof i myśliciel zapisujący duszę diabłu jest prefiguracją niemieckiego ducha, który w dążeniu do doskonałości przekracza wszelkie granice ludzkiej kondycji. Wydzieranie bowiem bogom ich tajemnic kończy się obłędem, apokalipsą i zstąpieniem do piekła, w którym rozbrzmiewa piekielny chichot świata. Tylko sztuka pozostaje po człowieku jako wyraz nietzscheańskiego tragizmu losu, bo Nietzsche, podobnie jak bohater powieści, również za swoje ponadludzkie filozofowanie zapłacił obłędem i jego to losy przyświecały autorowi powieści, gdy analizował meandry niemieckiego ducha na przykładzie genialnego kompozytora.
2 komentarz do wpisu: Piekielny chichot świata. Tomasz Mann: „Doktor Faustus”