Filozofia rozkładu. Tomasz Mann: „Buddenbrookowie. Dzieje upadku rodziny.”

240px-Thomas_Mann_1929Schopenhauerowska wola, antynomie istnienia i diagnoza upadku – to wielkie tematy tej filozoficznej  powieści. Dzieje znakomitej, patrycjuszowskiej rodziny mieszczańskiej, żyjącej w Lubece, w połowie XIX wieku, są uniwersalną ilustracją powszechnej zasady świata, dlatego powieść ta inspiruje każdego czytelnika do intrygujących wniosków na temat własnego życia.
Pojęcie woli jako pędu istnienia, swoistej siły życiowej, energii kosmicznej, przenikającej wszechświat, stworzył Schopenhauer – filozof wnikliwie czytany przez Tomasza Manna. Wola jest to siła, która każe tworzyć się kamieniom i kryształom, która tłumaczy zjawiska magnetyczne, chemiczne i elektryczne. Materializuje się w każdej drobienie bytu. Ucieleśnia się w człowieku, w jego konstytucji fizycznej i psychicznej, ale również w jego losach, w dużej części dziedziczonych po poprzednich pokoleniach, poddanych działaniu kosmicznej woli. Z niej wywodzą się również śmierć i rozkład. Wola bowiem określa w sposób deterministyczny warunki życia lub śmierci. Tomasz Mann w swojej powieści zgłębia filozoficzne prawa upadku, klęski, rozpadu na podstawie rodziny Buddenbrooków, która w dużej mierze przypominała jego własną rodzinę.
Buddenbrookowie reprezentują system rodzinny całkowicie oddany swojej firmie spedycyjno-zbożowej, która ma zapewnić rodzinie solidny, mieszczański byt. Poczucie trwałości i niezmienności egzystencji wyraża się u nich w pieczołowitym kultywowaniu  tradycji mieszczańskich, które są ukazane w powieści z naturalistyczną dokładnością. Każdy szczegół bowiem ich życia, wchodząc w interakcję z innymi, tworzy bezpieczny fundament nienaruszonego, mieszczańskiego wszechświata, który ma stanowić oparcie w świecie dotkniętym przez przemijanie. Członkowie rodziny są oddani pietystycznej religii protestanckiej, prowadzą kronikę rodzinną, w której odnotowują wszystkie rodzinne wydarzenia, wykonują swoje powinności wobec świetności nazwiska, poświęcając nierzadko swoje osobiste pragnienia dla dobra wszystkich. Trwałość rodziny skupionej wokół firmy – obiektu ich dumy –   jest dobrem najwyższym. Dlatego wszelkie odstępstwa od uznanej normy rodzinnej są piętnowane i odrzucane jako dziwaczne i chore, aby nie mogły zakłócić stabilnego ładu i niewzruszonego modelu istnienia. Zmiana jest wysoce niepożądana, gdyż niesie niepokój i brak oparcia, sztywność zaś i konserwatyzm są wzorcem postępowania, który należy z szacunkiem naśladować i podtrzymywać. Wobec tej skostniałej formy istnienia natura woli kosmicznej zaczyna zatem realizować prawa nieubłaganego przeznaczenia. Prawa te mówią bowiem, że każda forma zmierza do własnego przeciwieństwa w  kosmicznym tańcu. Na tym polega dynamika wszechświata i wszystkich jego procesów. Odzwierciedla się to również w życiu jednostkowym i zbiorowym człowieka. Żadna forma życia nie może się rozwijać jednostronnie, gdyż zmierza wtedy do znieruchomienia i zesztywnienia wiodącego prosto w śmierć. Każda natomiast musi uwzględnić w planie swojego rozwoju konieczne przeciwieństwo. Jeśli tak się nie stanie, forma musi przestać istnieć. Dlatego w rodzinie Buddenbrooków pojawia się w pewnym momencie złowrogie pęknięcie, niepokojąca szczelina w fundamencie ich istnienia. Po drugiej stronie bytu, w zapomnianej, wypartej przez system rodzinny, przestrzeni ciemności wypełzają stłumione cienie, zjawy odszczepionych fantomów, odpryski i kalekie fragmenty niepełnych istnień. Dopominają się o swoje prawa do życia. Traktowane jednak przez członków rodziny jako aberracje, mszczą się niemiłosiernie i wiodą ich do upadku. Pęknięcie to przynoszą ze sobą  dzieci kolejnego konsula – Jana Buddenbrooka. Zapowiadają one swoim przyjściem na świat konieczną zmianę w systemie, każde na swój sposób, w zależności od natury. Tonia, Chrystian i Tomasz Buddenbrookowie. Od nich zacznie się bolesny upadek rodziny, która nie respektuje żywotnych praw życia z lęku przed nim.  To w nich zatem rodzina znajdzie swoje lustro i to oni zapłacą swoją klęską za brak samoświadomości i możliwości odrodzenia.
872865__nabbvi-namaz-warlock-screen-savers-mazameen-liferiftopening-online-output-albums-mordib-rifts-damage_tTonia – próżna i pospolita, reprezentuje najbardziej miałkie i niskie cechy rodzinne, skondensowaną obłudną mieszczańskość. Dla zachowania pozycji w świecie ulega presji rodziny i wychodzi za mąż za budzącego wstręt kandydata, wybranego przez rodziców. Ale tu ponosi klęskę, przynosząc hańbę rodzinie. Mąż bowiem okazał się pospolitym oszustem, utracjuszem i bankrutem, zatem w rodzinie pojawia się po raz pierwszy w dziejach rozwód. Instynkt samozachowawczy w rodzinie okazał się tym razem zawodny, zasada wybierania małżonków dla dzieci nie zadziałała. Nikt nie wyciągnął jednak wniosków z tego precedensu. Dobre imię i posag Toni przepadły. Postanowiono spróbować jeszcze raz, ale i tym razem stało się dokładnie tak samo. Tonia była już dwukrotną rozwódką. Gdy rzeczywistość upomina się o zmianę, stosuje często zasadę błędnego koła, powtarzając nieustannie te same wzorce, aż do wymuszenia zmiany lub upadku. Nie ma innej alternatywy dla skostniałych form. Muszą się przemienić albo umrzeć. W ten sposób życie i śmierć mocują się za sobą w człowieku. Córka Toni powtarza jednak ten sam przeklęty taniec, gdyż odziedziczyła po matce jej los, który nie został odwrócony poprzez pracę świadomości. Obie – matka i córka ponoszą klęskę osobistą, przyczyniając się do upadku rodziny.
Obaj bracia – Tomasz i Chrystian są wzajemnym odbiciem lustrzanym. Chrystian – pięknoduch i hipochondryk reprezentuje wyparte w tej rodzinie pierwiastki, jej ciemną stronę, Tomasz natomiast w swojej oficjalnej osobowości prezentuje cechy przez rodzinę pożądane i dlatego to on po śmierci ojca przejmuje firmę. Pogardza bratem i robi wszystko przeciwnie niż on. Brat stanowi dla niego negatywny kontekst wobec jego własnej osobowości. Wie, poprzez niego, jak nie należy żyć.
SONY DSC
Z determinacją zatem rzuca się w wir zajęć związanych z firmą. Przedsiębiorczy, pracowity, obowiązkowy wspina się po szczeblach kariery, rozwijając firmę, która przeżywa lata rozkwitu. Zostaje również wybrany przez społeczność miasta do senatu. Ale w jego życie wkrada się dysonans. Tomasz poślubia bowiem tajemniczą i zjawiskową Gerdę, która ma artystyczną duszę i genialnie gra na skrzypcach. Jest to ślub zagadkowy, jakby mistyczny, wskazujący na podświadomą tęsknotę Tomasza do pierwiastka irracjonalnego. Tomasz bowiem przecięty jest na pół, składając się z dwóch sprzecznych natur. Jedną z nich – marzycielską i wrażliwą ukrywa pilnie przed światem, gdyż system rodzinny nie pozwala na ujawnienie się niepożądanej prawdy. Ta natura jednak, skazana na śmierć przez niego, domaga się realizacji, swojego prawa do życia. Tomasz nie wie, że przeciwieństwo jest koniecznym składnikiem rozwoju i tylko ono zapewnia wzrost sił życiowych. Przeciwieństwo zawsze jest lekcją życia, wskazuje na to, czego nam brakuje i co musimy rozwinąć, aby żyć. W ten sposób realizuje się kosmiczna wola świata, energia bowiem płynie tylko dzięki przeciwieństwu. Tomasz, który odrzucił niechcianą część osobowości, skazany był na wieczną udrękę. Los szyderczo odpowiada na ludzkie zmagania z prawami życia. Tomaszowi rodzi się syn – Hanno, który w sposób skrajny przejmuje wyparte cechy rodzinne. Jest on symboliczną odpowiedzią losu na postawę Tomasza. Tragiczna kompensacja w obrębie sytemu, która jednak nikogo już nie uratuje. Wewnętrzna sprzeczność natur w jednostce jest dla niej szansą na rozwój lub znakiem upadku, w zależności od jej wyboru. Tomasz Buddenbrook osiąga szczyt swojego rozwoju w firmie i w życiu publicznym, a potem już prostą drogą osuwa się w dół. W tej jednostronnej formie życia nic już nie było do osiągnięcia. Zlekceważone przeciwieństwo, ukryte w duszy bohatera, nierozwinięte i zduszone, sprowadziło na Tomasza degenerację i śmierć. Niedługo przed śmiercią wpada mu w ręce książka filozoficzna Schopenhauera, która usprawiedliwia cierpienie człowieka, skazanego na wieczny niepokój z powodu swoich obsesyjnych pragnień, nigdy niezaspokojonych, wiecznie dręczących i wiodących do upadku. Wraz z nią Tomasz przeżywa metafizyczną chwilę iluminacji, w której podświadomość wdziera się do jego zlodowaciałej osobowości i rozrywa  gorset sztywnych poglądów. W tej szczelinie bytu, w rozdarciu świata, Tomasz na moment odnalazł prawdę o sobie.

Hanno – ból istnienia;

leszczynskiBól istnienia wynika z uwięzienia w egzystencji. Człowiek taki jest przeznaczony przez naturę do wczesnej śmierci, gdyż cierpienie egzystencjalne jest dla niego nie do zniesienia. Hanno – syn Tomasza i Gerdy urodził się chorowity i słaby. Gdy podrósł, cierpiał na koszmary senne, neurozę i ból ciała. Zmuszany przez ojca do wypełniania zadań praktycznych, nieustannie krytykowany i negatywnie oceniany , kamieniał i sztywniał w jego obecności. Nie był prawdziwym Buddenbrookiem i dlatego cierpiał. Po matce odziedziczył talent muzyczny i tylko muzyka wypełniała mu duszę, tylko przy niej czuł swoje życie. Gdy grał, całe jego ciało współgrało z muzyką, poddając się wzruszeniu. Hanno nienawidził szkoły, ale zadziwiająco łatwo pojmował wzajemne powinowactwo dźwięków. Czuł swoje pokrewieństwo ze śmiercią, dlatego zapach umarłej babki był mu dziwnie bliski. Poza tym miał umiejętność metafizycznego stopienia się z pejzażem, który pozwalał na zniesienie granic i rozpłynięcie się w nieskończoności. Ponieważ nie pozwolono mu w tej rodzinie być sobą, umierał po kawałku. Właściwości jego natury – zepchnięte od pokoleń w cień – ujawniły się w rodzinie, by dać ostatni znak metafizyczny. W sytuacjach granicznych zawsze pojawiają się znaki, eksterioryzują się symbole, bo w ten sposób głębia wypełza na powierzchnię.
Hanno tuż przed śmiercią gra na fortepianie swoją improwizację muzyczną, która jest kluczem do jego egzystencji. Rozpoczął od prostego motywu o barwie matowosrebrnej, który tęsknie przepływał z jednej tonacji w inną. Potem pojawiły się wzburzone przejścia, dźwięki szukające i błądzące, „jak gdyby rozdzierane okrzykami duszy”. Muzyka pokonywała smoki, wspinała się na skały, przepływała przez potoki, przedzierała się przez płomienie. Dysonanse przenikały się z błagalną modlitwą, a potem „jak gdyby rozerwały się cierniowe gąszcze” i zaszemrało długie, ciche arpeggio. Skurcze tęsknoty przeszły w spełnienie i uspokojenie.
Śmierć młodziutkiego Hanno zamknęła dzieje rodziny Buddenbrooków. Szczelnie przed życiem zamknięty system, głuchy na twórczą rolę przeciwieństwa, zepchniętego do podświadomości i trzymanego w uwięzieniu, degenerował się od środka, wytwarzając niszczycielskie siły rozkładu i upadku. Śmierć zatem przyszła od wewnątrz, na skutek autodestrukcji rodziny i poszczególnych jej członków.
W głębokim cieniu podświadomych korytarzy kłębią się zjawy i mgliste postaci, które pragną się zmaterializować i zaistnieć, by wyrównać niedostatki psychicznej energii i siły życia. W wewnętrznej ciszy można je usłyszeć i dostrzec, jak dają nam znaki i proszą o uwagę. Przynoszą one wieści o metafizycznej, ukrytej stronie życia, dając nam klucz do interpretacji. Taką samą rolę pełni wielka literatura, która daje wiedzę i olśnienie.

Wpis dodany w dziale: Literatura piękna. Tagi: , , , , . Link bezpośredni: KLIK.

Pierwszy komentarz do wpisu: Filozofia rozkładu. Tomasz Mann: „Buddenbrookowie. Dzieje upadku rodziny.”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *