O mrocznej legendzie i płynnej tożsamości. Jose Donoso: „Plugawy ptak nocy”

plugawy_ptak_nocy_IMAGE1_30756_3„Naturalnym dziedzictwem każdego, kto zdolny jest do życia duchowego, jest dziewicza puszcza, gdzie wyje wilk i skrzeczy plugawy ptak nocy.” (Henry James)

Dom Ćwiczeń Duchowych w Chimbie należy do rodu arystokratycznego de Azcoitia. Spróchniały i pożarty przez ruinę, z nieskończonym labiryntem opustoszałych pokoi, gdzie pajęczyny tłumią dźwięki, a złowieszcze echa dawnych istnień odciskają się śladami  na złuszczonych murach, jest przeznaczony do rozbiórki. Mieszkają w nim staruchy – wiedźmy o kaprawych oczach i bezzębnych ustach, odziane w śmierdzące gałgany, z których wymajaczają się ich gruzłowate twarze. Także kilka sierot i Głuszek – niemowa, obiekt nikczemnych drwin staruch, namaszczony na króla rzygowin i plwocin. Pokraka i popychadło, przeznaczony do posług wszelakich, znawca najciemniejszych zakamarków Domu, sekretnych szczelin i tajemnych korytarzy. Istnienie Domu połączone jest z ponurą legendą sprzed wielu lat o pięknej Inez, córce dziedzica, związanej mocnymi więzami ze swoją starą nianią, uznaną przez ludzi za czarownicę i poddaną okrutnym mękom. Powodem tego zdarzenia były plotki o pojawianiu się w noce księżycowe nad dachami domostw straszliwej głowy przeraźliwego czonczona – potwora złowróżbnego, przynoszącego nieszczęście, który miał twarz córki dziedzica i frunął za żółtą suką pełną brodawek jak niańka dziewczynki. Obie zatem były – zdaniem okolicznych mieszkańców – czarownicami sprowadzającymi klątwę na wieś, zatem należało je ukarać. Dziewczynę, podejrzaną o grzech ukrywanej ciąży,  zamknięto w klasztorze ufundowanym właśnie w tym celu, a nianię okrutnie zamordowano.  Inez de Azcoitia dokonywała później wielu cudów i umarła w bardzo młodym wieku, dlatego potomkowie tej rodziny starają się o to, by uznać ją za błogosławioną.
Złowieszczy Dom jest cieniem świata, równoległym ciemnym istnieniem oficjalnej rzeczywistości, pełnym ponurych odblasków i majaczących zjaw, kalekich form i zdegradowanych istnień, które odbijają w deformacji doskonałość świata. Znajduje się tutaj cmentarz połamanych świętych, kulawych, bezrękich i beznogich, aniołów bez skrzydeł i Matek Boskich bez Dzieciątka.  Staruchy natomiast przygotowują się do cudownych narodzin dziecka Iris, jednej z sierot,  która poczęła jako dziewica i tworzą w ten groteskowy sposób własną sakralną historię, mającą im zapewnić zbawienie w tym królestwie nędzy i plugawej starości.
wiedzmaStare chcą ubezwłasnowolnić dziecko, stać się jego rączkami i nóżkami, aby karmić się jego życiem, aby odnowić swoje spróchniałe organy i zasilić swoją krew. Chcą zamienić je w imbunche – stwora, któremu pozaszywano wszystkie otwory ciała, aby „ukraść mu wszystko i poprzez tę kradzież odnowić siebie”.

Cienistość;

Głuszek posiada swoją ponurą tajemnicę. Nazywa się Humberto Penaloza i pochodzi z rodziny bez historii, a jego ojciec bez twarzy, marzący o szlachectwie, przenosi na syna swoją nicość. Pewnego razu Humberto spotyka na ulicy arystokratę o wytwornym spojrzeniu i pełnych gracji ruchach i wtedy otwiera się w nim otchłań zawiści. „Stać się jego częścią, choćby jego cieniem, stać się nim albo go rozszarpać, rozedrzeć na drobne kawałki, by posiąść wszystko to, co go tworzyło” – to jest od tej pory obsesją Humberta, który jest nikim. Tym arystokratą jest Hieronim de Azcoitia – ostatni właściciel zrujnowanego klasztoru, podupadłego Domu, rupieciarni świata i umarłych form, cieni egzystencji, których jego pan panicznie się boi. Potworność świata nosi on bowiem w samym sobie, ale nie chce mieć kontaktu z odrzuconą częścią swojego ja i dlatego nigdy nie odwiedza plugawego Domu.
asset_631f6d10e68d874708267728198666f4Wkrótce Humberto staje się osobistym sekretarzem Hieronima, a zarazem jego cieniem. Dopiero razem tworzą hybrydyczną całość, w której zachodzi kompensacyjna relacja  pomiędzy jej odmiennymi częściami. Hieronim kradnie Humbertowi jego spojrzenie, płacąc mu za obserwowanie jego kontaktów intymnych z żoną i innymi kobietami, gdyż bez tego jest skazany na impotencję. W ten sposób obaj uczestniczą w zbliżeniach z tą samą kobietą, a Humberto – choć cierpi i staje się więźniem tych relacji, jednocześnie sam trzyma w swojej mocy potencję swego pana, który staje się z kolei jego więźniem. I tak zanikają granice osobowości pomiędzy obu uzależnionymi od siebie ludźmi, gdyż każdy z nich z osobna jest tylko niepełną egzystencją.
Podobnie jest z Inez de Azcoitia, żoną Hieronima. Jak w  legendzie o dziewczynie i czarownicy,  jest ona połączona nierozerwalną więzią ze swoją starą piastunką, która metodą szamanów wyssała z niej chorobę i wzięła na siebie cały jej ból, czyniąc z siebie jej pierwiastek siostrzany na zawsze. Od tej pory Peta Ponce reprezentuje ukrytą stronę osobowości Inez, jej cierpienie związane z bezpłodnością, natomiast Hieronim ma dostęp wyłącznie do Inez eleganckiej i godnej podziwu. Pomiędzy tymi  dwoistymi postaciami, podszytymi cieniem,  zachodzi w powieści mroczna relacja psychologiczna. Wszyscy, we czworo, stanowią płynną i pulsującą rzeczywistość psychiczną, w której zacierają się granice między postaciami, ale za to wytwarza się nieuchwytna tajemnica, pełna mroku i złowieszczych demonów. Pera Ponce i Inez zamieniają się w jedną postać, podobnie jak Humberto i Hieronim. Peta przejmuje gorący seks Inez, a Humberto potencję Hieronima. Humberto nigdy nie mógł dotknąć piękna, choć kochał się w Inez, mógł jedynie plugawić i degradować to, do czego się zbliżył, bo tylko w takiej formie ten człowiek – nikt i niesamoistny byt  nasycał swoją tęsknotę. Obaj mężczyźni zatem w pewną gorącą noc kochają Inez poprzez Petę Ponce i z tej miłości rodzi się dziecko – potwór.

Monstrum;

monstrum1Realizm w powieści przenika się z fantastyką w sposób nierozdzielny, obie sfery wynikają z siebie nawzajem, tworząc fenomenalną rzeczywistość, sięgającą do najgłębszych rejonów i otchłani podświadomej warstwy człowieka. Monstrum, które urodziło się Hieronimowi, ma ciało wykręcone garbem, krwawą miazgę zamiast twarzy i oczy bez powiek. Do tej pory drzewo genealogiczne Azcoitiów wydawało wyłącznie doskonałe owoce, a tu stał się on ojcem wcielenia chaosu i potworności. Nie poddał się jednak i postanowił samemu stworzyć nowe reguły oceniania dobra i zła oraz piękna i brzydoty, by w ten sposób zatriumfować nad losem. Hieronim zbudował więc dla potwora specjalną siedzibę otoczoną szczelnym murem, aby odgrodzić go od zewnętrznego świata. W ogrodzie ustawił kamienne rzeźby Diany nieforemnej, z olbrzymią szczęką i krzywymi nogami oraz Apolla – garbusa, z twarzą jak maszkara i zajęczą wargą. Uznając, że potworność jest równa piękności, postanowił, że „potworność ma być jedyną rzeczą, jaką od samych narodzin chciał ofiarować synowi.” Zatem jego świat miał zostać zaludniony garbusami, karlicami, albinosami i agromelicznymi gigantami. Mieszkała tam również najgrubsza kobieta świata oraz Berta, która ciągnęła jak jaszczurka za sobą swój sparaliżowany odwłok. Tylko taka potworność, doprowadzona do granic, monstrualnie skupiona w jednym miejscu, mogła stać się wzniosłością. Syn miał nie poznać nigdy żadnego innego świata i być absolutnym ośrodkiem tej groteskowej  kosmogonii, a Humberto miał stać się alternatywnym wcieleniem Hieronima i strażnikiem posiadłości.  Ale ten nic nie znaczący człowiek znowu czuł się nikim pośród potworów. Dławił się w tym zamkniętym świecie, pozbawiony tożsamości, nie wiedząc, gdzie zaczyna się on, a gdzie kończą się inni. Oddzielony od osobowości Hieronima zaczął wieść wątłe życie cienistej egzystencji, pozbawionej wewnętrznego rdzenia. Uciekł więc do Domu Ćwiczeń Duchowych, aby ukryć się przed światem i zniknąć.

Imbunche;

Invunche_&_WizardHumberto – Głuszek w klasztorze, spróchniałym od wieków, zanika i kurczy się jak cień świata. Wśród potworów przeżył makabryczną operację, w wyniku której wycięto mu większość organów i teraz nie ma już nawet złudzenia tożsamości. Jest autorem jednej książki, która miała mu zapewnić to, że istnieje jako pisarz, ale postanowił ją spalić wraz z innymi manuskryptami opisującymi życie cienia. Uciekając przed fantomami, zrodzonymi z samego siebie, nie wiedząc, kim jest, widzi, jak obok płonącego stosu pojawiają się wychodzący spod ziemi inni ludzie bez twarzy, przebierańcy, bo „gdy nie przebierzemy się za coś, jesteśmy nikim”, ludzie szukający swojej tożsamości choć na małą chwilę. „Tak długo trwam, jak długo trwa moja maska” – zdają się mówić.  Uwięziony w sobie,  w swoim strachu przed byciem nikim, skurczony i sztywny, odpadek, śmieć, odłamany rekwizyt świętego na cmentarzu połamanych istnień, złudzenie życia, cień, pył, ślad na murze – tragiczny bohater powieści powoli zamienia się w imbunche. Zaszyty w worku z juty przypomina pakunek. Ma ciało skurczone i czuje ból, ale jest to jedyna forma jego egzystencji. „Nie widzę, nie słyszę, nie czuję, bo nie istnieję nigdzie, jedynie w tym wydrążeniu, które zajmuję sobą.” Przed strachem chroni go jedynie spokój worka. Ale przecież nigdy z niego nie wychodził, zawsze był panem tylko tego niewielkiego wgłębienia. Teraz rozpaczliwie pragnie się wydostać, więc gryzie worek i szarpie więzy, czując, że jest coś na zewnątrz, ale kolejne warstwy worka skutecznie mu to uniemożliwiają. Chce poznać swoje imię, swoją poszczególność, ale nie może wyjść z własnego więzienia. Przestrzeń nieustannie się kurczy, trzymana mocno ręką staruchy – czarownicy, która wychodzi przez odwieczną bramę, pożeranego przez naturę klasztoru, z workiem na plecach i przemyka pod murami,  „jakby bojąc się stracić opiekę cieni”.
Legenda sprzed lat o dziewczynie – czonczonie i starej niani – czarownicy rzuciła klątwę na bohaterów. Uwięziła w sobie piękną Inez, która powtarza los poprzedniczki stając się jednością ze swym cieniem w postaci Pety Ponce. Uwięziła Hieronima, skazując go na syna potwora za okrucieństwo dziedzica mordującego starą piastunkę, która miała osłonić swoją śmiercią grzech jego córki. Uwięziła wreszcie cień Hieronima, Humberta Penalozę w zrujnowanym, ponurym Domu pośród staruch – wiedźm i własnej tęsknoty za sobą. W podświadomości bohaterów toczy się bowiem ten dramat tożsamości i niespełnienia, potworności i okrucieństwa losu, szyderstwa tajemnych sił nad ludzką kruchością i rozpaczą. A legenda rzuca swój cień na losy kolejnych pokoleń, które dziedziczą jej nocną potęgę, jej mroczną władzę nad nimi, aż do zniknięcia wszelkich śladów po ponurym Domu, w którym echa istnień pozostawiły swoje złowieszcze dramaty.
„Każdy człowiek, który osiągnął choćby wczesną młodość swego rozwoju intelektualnego, zaczyna podejrzewać, że życie nie jest farsą, ani nawet elegancką komedią, że – przeciwnie – kwitnie ono i owocuje, czerpiąc soki z najbardziej otchłannych, tragicznych głębi podłoża, w którym tkwią korzenie jego treści.”        ( Henry James)

Wpis dodany w dziale: Literatura piękna. Tagi: , , , , . Link bezpośredni: KLIK.

Pierwszy komentarz do wpisu: O mrocznej legendzie i płynnej tożsamości. Jose Donoso: „Plugawy ptak nocy”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *