W mitycznej wiosce Macondo, w urzekającym świecie pomiędzy jawą i snem, żyje wraz ze swoją rodziną Jose Arcadia Buendia – założyciel osady i szalony odkrywca, obłąkany poszukiwacz skarbów wyobraźni, animator cudownej strony świata. Gorączka duszy płonie w nim permanentnie, ciało spala się na popiół z zachwytu nad światem, a śledzenie biegu gwiazd całymi nocami doprowadza go do utraty zmysłów. Wszystkie wynalazki, które przywożą do wioski Cyganie, przechodzą przez jego pasję eksperymentowania ze światem natury w celu odkrycia ukrytych sensów i znaczeń. Za pomocą magnesu przyciąga przedmioty, „które mają własne życie, trzeba tylko obudzić w nich duszę”, astrolabium, sekstens i kompas wiodą go do podróży przez tajemnice wszechświata, a w laboratorium alchemicznym poszukuje z pasją kamienia filozoficznego. Innym razem, zachwycony wynalazkiem dagerotypii, próbuje – płonąc z podniecenia – pochwycić na fotografii Boga, żeby udowodnić jego istnienie. W tym odrealnionym, półrzeczywistym świecie dzieje się zresztą rzeczy dziwnych bez liku, a tajemnicze zjawiska i czarodziejskie moce nawiedzają mieszkańców dniem i nocą. Gdy na wioskę pada plaga bezsenności, podczas której ludzie tracą pamięć i muszą przyklejać karteczki z nazwami do wszystkich przedmiotów, wtedy Jose natychmiast postanawia skonstruować maszynę pamięciową, która za pomocą nakręcanej korbki ma wyrzucać z siebie wszystkie wiadomości potrzebne do życia. Zdarza się, że w rodzinie rodzi się chłopiec ze świńskim ogonkiem, który zostaje w jego dorosłym życiu odrąbany tasakiem przez zaprzyjaźnionego rzeźnika, w wyniku czego delikwent umiera lub zjawia się sierotka z workiem, w którym grzechoczą kości jej rodziców i je wyłącznie mokrą ziemię z podwórka z samobójczą żarłocznością. Duchy zmarłych wracają z tęsknoty za żywymi, których znajdują na mapach śmierci, ludzie schną z miłości i piją, aby ujrzeć swoje kobiety „żeglujące w smudze światła, bez ważkości i objętości”. Duchowny lewituje przed zgromadzonym tłumem po filiżance gorącej czekolady, żeby zebrać pieniądze na budowę kościoła, Jose natomiast, w wyniku ataku szału, gdy nie udaje mu się skonstruować maszyny do latania, zostaje przywiązany do drzewa i tam pod daszkiem z palm spędza dalsze życie. Cudowny jest ten świat realizmu magicznego opisany z ciepłym humorem i pogodnym nastrojem duszy w tej powieści. Ale cień już się zbliża. Skrada się demon losu, szarpiąc powietrze. Żoną Jose Arcadii jest praktyczna i zrównoważona Urszula, której gospodarność i zapobiegliwość chronią dom przed upadkiem i ruiną, zagrażającymi mu z powodu baśniowych miraży rzucających przekleństwo na jej męża. Mają dwóch synów. Starszy – Jose Arcadio, nazwany jak ojciec, zgodnie z tradycją rodu, wkrótce po inicjacji seksualnej z dojrzałą Pilar, której ciało pachnie dymem, dowiedziawszy się o jej ciąży, ucieka z wioski wraz z Cyganami. Młodszy – Aureliano, zamknięty w sobie i stroniący od ludzi, mając talent do intuicji i alchemii, siedzi w pracowni ojca i godzinami pracuje nad kamieniem filozoficznym. Nad całą rodziną wisi jednak tajemnicze piętno kazirodztwa, gdyż małżonkowie są kuzynami i ten cień kładzie się tragizmem na ich losach, dziedziczonych w kolejnych pokoleniach. Wisi też nad nimi klątwa samotności, oddzielająca jednych od drugich nieprzebytą ciemnością, która każe im poszukiwać siebie rozpaczliwie i zatracać się w śmiertelnym płomieniu, prowadzącym do całkowitego wyniszczenia.
Przekleństwo i ciemne namiętności;
Świat rodziny Buendia rozrywany jest przez oszalałe namiętności, zakazane miłości i ciemne paroksyzmy instynktu, które wsysają się w dusze ludzkie jak obłąkane harpie i sprowadzają na nie nieszczęście. Kuzynka Rebeka, która przybyła do Macondo z kośćmi swych rodziców, rywalizuje z Amarantą, córką głównych bohaterów o miłość kochanka. Obie haftują cudowną tkaninę dla uspokojenia swych żarłocznych serc i obie kochają tego samego mężczyznę. Drapieżna Amaranta stosuje przebiegłe metody, aby nie dopuścić do ich ślubu, po czym – kiedy jej się udaje – doprowadza kochanka do samobójstwa. Potem sama wkłada sobie rękę do ognia i odtąd nosi do końca życia czarny bandaż na wypalonym miejscu. Jej gwałtowność, upór i zaciętość są jak huraganowy wicher i żywioł wściekłej burzy. Rebeka natomiast wkrótce oszaleje dla Jose Arcadia, który powrócił z wyprawy w świat. Choć oboje są spokrewnieni, trzęsą się w gorączce i walczą z obłędem pożądania, ale w końcu następuje eksplozja krwi i Rebeka czuje, że „jakaś huraganowa siła uniosła ją w pasie, pogwałciła jej intymność i poćwiartowała jak ptaka.” Pobierają się i żyją jakiś czas, aż Jose zostaje zastrzelony w swoim domu przez nieznanego sprawcę, a jego krew cieknie strugą do domu Buendich, aż pod nogi Urszuli, która w tajemnym przeczuciu natychmiast rozpoznaje krew swojego syna. Od tej śmierci Rebeka pogrzebała się żywcem pod grubą skorupą pogardy dla świata i nikt jej więcej nie widział.
Aureliano Buendia, młodszy syn bohaterów, jasnowidz i poeta, został natomiast opętany przez miłość do dziecięcej Remedios, choć mógłby być jej ojcem i powziął zdecydowane pragnienie poślubienia jej, ale ich szczęście ulotne zostaje przecięte już na początku śmiercią Remedios tuż przed porodem. Podobnie jak jego brat szuka więc ulgi i zostawia za sobą „ostre skały bólu” w ramionach Pilar pachnącej dymem, po czym udaje się na wojnę domową jako przywódca rebeliantów. Tam organizuje 32 powstania, wszystkie przegrywając, wychodzi cało z zasadzek, zamachów i egzekucji ze względu na swoje zdolności do przeczuć i jasnowidzeń i ma 17 synów z 17 kobietami, ale wszyscy giną w ciągu jednej nocy. Aureliano Buendia jest demonem wojny, jednak niszczy go ona całkowicie, odzierając z ludzkich uczuć i z samego siebie. Coraz bardziej twardnieje powłoka jego samotności i izolacja od świata, która nabiera cech tragicznej groteski, gdy jego adiutanci muszą rysować na ziemi kredowe koło, w którym stoi i nie wolno się do niego zbliżać na odległość 3 metrów. Gdy wraca po 20 latach wyniszczającej wojny do domu, skamieniały i wydrążony z uczuć, samotny i opuszczony przez przeczucia, drżąc z wewnętrznego zimna i gorączki, staje się całkiem obcy w rodzinie, gdyż wojna uwięziła go na zawsze. W szaleństwie samotności przenikającej jego umysł i serce do ostatniego splotu nerwów, zajmuje się zniszczeniem śladów swojego przejścia przez świat, a potem każe lekarzowi narysować koło na swojej piersi, oznaczające miejsce serca i jakiś czas później strzela do siebie. Nie umiera jednak, gdyż lekarz celowo narysował okrąg śmierci inaczej i było to arcydzieło jego sztuki medycznej. Ten nadprzyrodzony ratunek uruchamia natychmiast siły życia i ukojenia, przyniesione przez matkę, w tym świecie, gdzie okrucieństwo życia jest łagodzone i równoważone przez mądrość i archetypiczny pierwiastek kobiecy. Autodestrukcja mężczyzn znajduje w powieści ulgę w harmonii żeńskiej zgody na życie, w niesieniu pokrzepienia i macierzyńskiej czułości, w czystości białych ścian i otwartych okien, wpuszczających do domu olśniewającą jasność lata i promienne piękno. Z ziemi czerpiąc siły i mądrość, z kości, krwi i bólu ciała ucząc się miłości, Urszula wnosi do rzeczywistości pierwiastek mocnego piękna i twardego, nieustępliwego, kobiecego trwania przy życiu. Łagodzi w ten sposób ciemność męską i jej zarażenie śmiercią, nieuchronne szaleństwo i wrodzoną fascynację zagładą.
Rodzinne pandemonium;
W rodzinie Buendich powtarzają się imiona i losy. Nie sposób odróżnić kolejnych Aurelianów i Jose Arcadiów, którzy przynoszą ze sobą na świat złowieszcze losy, pogmatwane i popękane, naznaczone śmiercią i dziwactwem, chorobliwym, fascynującym pięknem. Jeden z potomków – Aureliano Drugi, pasjonuje się manuskryptami pozostawionymi przez mędrca cygańskiego – Melquiadesa, próbując odczytać ich tajemne przesłanie, ale nawiedza go duch zmarłego, który zapowiada, że nikt nie może poznać tajemnicy przed upływem stu lat. Z pasji poznawczej błyskawicznie zatem przenosi się w objęcia miłości do pięknej Petry, w której oczach mieszka dzikość pantery. Ma ona nadprzyrodzoną moc oddziaływania na zwierzęta, które przy niej ulegają nadzwyczajnej płodności i dlatego Aureliano posiada jedną z największych fortun w okolicy i w szaleństwie radości tapetuje sobie dom banknotami. Żeni się wkrótce z inną, lecz Petra ani na chwilę nie traci swojego wspaniałego opanowania drapieżnej bestii w momencie odpoczynku, wiedząc, że on z całą pewnością do niej wróci. Bowiem „jedyna świeca, która mu każe wrócić, jest zawsze zapalona”. Wrócił, gdy zaledwie minął miesiąc miodowy, a ona przeżyła rozkosz spełnionej zemsty. Od tej pory żyją wszyscy w niepokojącym trójkącie, połączeni węzłem przeznaczenia. Aż do potopu biblijnego, który zniszczy ich domostwo i majątek, sprowadzi głód, ruinę i śmiertelną apokalipsę.
Siostra Aureliana – Piękna Remedios obdarzona niebezpieczną urodą i zapachem dreszcze budzącym, sprowadza śmierć na zakochanych w niej mężczyzn, którzy z jej powodu rozbijają sobie czaszki, po czym pewnego dnia uniesiona zostaje do niebios i więcej nie wraca.
Historia rodziny jest mechanizmem nieuchronnych powtórzeń, kołem, które obraca się aż do zniszczenia osi. Będzie to trwało aż do zagłady ostatecznej, bo razem z upadkiem rodziny zniknie również Macondo. Wewnętrzna klątwa samotności niszczy ród od środka, skazując jego członków na tragiczne miłości, spopielałe od żaru, chwytające się płomienia jak ratunku przed zagładą, która jest nieuchronna. Wśród niezliczonych opisów namiętności i szaleństw pomiędzy najczęściej spokrewnionymi ludźmi i ich tragicznych konsekwencji zwraca uwagę ostatnia już miłość w tym raju kataklizmów. Kolejny potomek rodu, a jednocześnie kolejny Aureliano, otoczony chmurą tajemniczości, żarłoczny pochłaniacz książek, próbuje po raz kolejny odczytać sekretny manuskrypt Melquiadesa napisany w sanskrycie. Oddając się temu zajęciu z nieposkromioną namiętnością, odkrywa również swoją obłąkaną miłość do własnej ciotki. Wkrótce oboje prowadzą już swą dziką walkę seksualną na śmierć i życie, a on wypłakuje się w intymne części jej garderoby z furią i oddaniem. Tymczasem zagłada nadciąga, miasto obumiera, przeszłość trawiona zniszczeniem wewnątrz siebie, odchodzi i znika, a żarłoczni kochankowie pochłaniani są przez naturę, która zamyka nad nimi grobowe wieko swą siłą roślinną i zwierzęcą, swym zarastaniem i parciem do rozkładu dla tych, którzy są do tego przeznaczeni. Manuskrypt zostaje odczytany. Jest on przepowiednią o stuletnich dziejach przeklętej rodziny, której członkowie szukają się wzajemnie po najbardziej zawiłych labiryntach krwi, aż do spłodzenia mitologicznego zwierzęcia, które miało położyć kres rodowi. Ostatnim potomkiem rodu jest syn, który rodzi się ze świńskim ogonkiem. Tymczasem na Macondo spada biblijny huragan, który zmiata z powierzchni ziemi miasto zwierciadlanych miraży, gdzie ludzie odgrodzeni od siebie własną samotnością i przekleństwem stają się tragicznymi marionetkami w rękach okrutnych bogów. Natura wybiera sobie bowiem rody skazane na zagładę i reżyseruje namiętny spektakl mroku i śmierci, aby taki splot wydarzeń i ludzkich losów już więcej nie pojawił się na scenie życia. Trawiony wewnętrznym rozkładem ród znika zatem na zawsze z pamięci ludzi i świata, „bo plemiona skazane na sto lat samotności nie mają już więcej szansy na ziemi.”
Pamięci nieodżałowanego Gabriela Garcii Marqueza, przewodnika moich snów sprzed stu lat.
Pierwszy komentarz do wpisu: Saga przeklętego rodu. Gabriel Garcia Marquez: „Sto lat samotności”