Dwa geny – para rewolucyjnych szubrawców – kryjących się na piątym chromosomie, dramatycznie komplikują tożsamość płciową bohatera. „Wspólnie wysysają enzym, który zaprzestaje produkcji określonego hormonu.” Dlatego bohater urodził się dwukrotnie – po raz pierwszy jako dziewczynka i ponownie jako nastolatek 14 lat później. W szpitalu został odnotowany jako „pseudohermafrodyta z syndromem braku 5 – alfa – reduktazy”. To określenie ma być dowodem jego obłąkanej tożsamości, zastępując przyjęte w społeczeństwie oznaczenia gotowych ról i schematów. Bohater opowiada swoją historię, rodem z mrocznej baśni, aby jednocześnie zbadać krzyżowanie się rodowodów rodzinnych i pokazać „tę szaleńczą i karkołomną wędrówkę jednego genu w czasie”, który „upadł w końcu na żyzne łono” jego matki. Rodzice bohatera wywodzą się z greckiej rodziny i żyją w Ameryce. Mają już jednego syna i pragną nade wszystko córki. Zaopatrzeni zatem w stosowne metody, wywodzące się wprost z najnowszych badań naukowych na temat regulacji poczęć, starają się o dziewczynkę. Jest rok 1960, gdy rodzi im się wymarzona córka Calliope. Jest to bohater powieści, późniejszy Cal.
Narracja cofa się w czasie, aby ukazać dzieje babki bohatera, które złożyły się na genetyczną pułapkę jej wnuka. Jak palimpsest, który złożony jest z wielu warstw, tak wygląda poszukiwanie sensu dziejów rodziny, odsłanianie kolejnych płaszczyzn rodzinnych historii w celu znalezienia swojego w nich miejsca. Jest rok 1922. Grecka wioska w Azji Mniejszej i Desdemona, młoda dziewczyna, która właśnie straciła rodziców i zajmuje się hodowlą jedwabników. Jej losy splatają się z dramatycznym czasem w historii, gdyż właśnie trwa wojna między Grekami a Turkami imperium osmańskiego, którzy okupują tereny Greków. W tym czasie obezwładniającego poczucia zagrożenia wybuchają niebezpieczne uczucia, pragnienia kurczowego przywarcia do kogoś ze strachu przed rozpadem, tchnieniem śmierci. Miłość, o której mowa, jest objęta zakazem moralnym, gdyż jest to miłość kazirodcza między siostrą i bratem. Desdemona od zawsze czuje się zrośnięta z bratem „jak czworonogie zwierzę i dwugłowe stworzenie”. Gdy widzi swój samotny cień na ścianie, czuje się przecięta na pół. Miłość zagarnia ich oboje, dokładnie tak jak płomienie wojny opasują cały kraj. Bohaterowie żyją w przestrzeni mitycznej, w oparach starożytnej kultury greckiej, w której roiło się od mitów opisujących kazirodcze związki i ich burzliwe dzieje, zatem znajdują się tu korzenie wszelkich archetypów miłości. W tym miłość żeńskiej i męskiej strony natury, skupionej w jednej całości, co symbolizuje hermafrodyta, istota zapoczątkowana w miłości Desdemony i Lefty’ego.
W dalszych scenach powieści oglądamy apokalipsę okrutnej historii toczącej się wokół najpiękniejszego, kosmopolitycznego miasta Azji Mniejszej – Smyrny. Uciekający z regionu uchodźcy greccy, w tym Desdemona z bratem, pragnąc dostać się na statek płynący do Ameryki, doświadczają potwornych zdarzeń. Koczowanie na brzegu morza, straszliwy głód, choroby, cuchnące trupy wokół, wreszcie ściana ognia, która zbliża się do nich nieubłaganie, z płonącego miasta, skazanego na zagładę. Wstrząsające opisy zbrodni, dokonywanych na ludności cywilnej, ukazywane poprzez indywidualne przypadki, dopełniają obrazu zła absolutnego, które nawiedziło tę przestrzeń mitycznego piękna, aby ją zmieść z powierzchni ziemi. Na zgliszczach świata, wśród dymu i swądu spalonych ciał, przodkowie bohatera powieści uchodzą cało z apokalipsy na statku do Ameryki. Ta trauma będzie im towarzyszyła już zawsze.
Babka bohatera zabrała ze sobą kokony jedwabników i jest to w powieści symbol spajający wszystkie wątki. Sama opowieść snuje się jak nić jedwabnika, próbując rozwikłać sekret rodzinny i dotrzeć do początków, pierwszej, nieśmiałej pętli losu. Na pokładzie statku Desdemona i Lefty biorą prawosławny ślub, a potem odbywa się noc poślubna pod księżycem, gdy ona odziana jest w gorset jak w kokon, z którego powstaje jedwab miłosny. Gorset ów był jedynym afrodyzjakiem, jaki znali dziadkowie bohatera. Desdemona stawała się dzięki niemu o wiele bardziej naga, a gorset „przekształcał ją w nieprzystępną, opancerzoną istotę z miękkim wnętrzem, będącym przedmiotem poszukiwań.” Płynąc do swojego nowego życia, oboje przenosili na drugą stronę oceanu po jednym zmutowanym genie na chromosomie piątym. Wg ich rodzinnego lekarza, ten gen po raz pierwszy pojawił się u ich praprababki 9 pokoleń wstecz, a ponieważ miał charakter recesywny, ujawniał się w sposób przypadkowy i sporadycznie. Cecha taka schodzi do podziemi na całe dekady, by pojawić się ponownie – jak upiór spod podłogi – gdy wszyscy o niej zapomnieli. Co jakiś czas w tej rodzinie rodził się zatem hermafrodyta.
W Ameryce, małżeństwo zamieszkuje w Detroit, u swej zamężnej, lesbijskiej kuzynki, która ukrywa swoją orientację przed mężem. Lefty zaczyna pracę w fabryce samochodów Forda, która zapoczątkowała w Ameryce montażowy system produkcji. Człowiek w takim systemie przestaje być istotą ludzką, a staje się nic nieznaczącym, nędznym trybikiem w maszynie. Podział pracy sprowadza każdego niewykwalifikowanego robotnika do jednej, przerażającej w swej monotonii czynności, która zamienia człowieka w marionetkę bezdusznego mechanizmu nakręcanego demonem kapitału, gigantycznym dżinem, wypuszczonym z butelki i rosnącym w upiorną siłę.
Małżeństwu rodzi się syn Milton i córka, a ich kuzynka w tym samym czasie wydaje na świat córkę Tessie. Mijają lata. Ameryka pogrążona w Wielkim Kryzysie kładzie się cieniem na losach ludzi szukających pracy. Desdemona przeżywa koszmary z powodu świadomości wiszącego nad nimi fatum kazirodczego związku, czekając na zemstę losu. Nie chcąc mieć więcej dzieci, decyduje się na zabieg chirurgiczny podwiązania jajowodów. Wzrasta w niej świadomość tragicznej roli przeznaczenia, dlatego chce za wszelką cenę odwrócić niejasne fatum, uciec przed nim. Los tka jednak po swojemu swoją tkaninę, łącząc wątki i splatając nici wg tylko jemu wiadomego wzoru, ukrytego w podszewce istnienia. Los sam sobie wybiera bohaterów, odgrywających przeznaczoną sobie rolę w kosmicznym spektaklu. Dlatego, gdy Milton i Tessie dorastają, spada na nich miłość jak deszcz na spaloną ziemię. To miłość wyjmuje sobie ludzi z ich biografii, aby uczynić ich wykonawcami swojej idei, swojego tajnego zamysłu, ukrytego w splątanym gąszczu niewidzialnych mocy. Walczyć z taką miłością to jakby zapraszać śmierć do swojego serca, gdyż ona po prostu musi się spełnić i nasycić sobą. Już słychać chrzęst jej skrzydeł, każdy z nas to słyszał i nieruchomiał, czekając na opadające na nas w powietrzu przeznaczenie. Pierwsze dotknięcie miłości zawsze pochodzi z tajemnicy. To pierwsze ostrze światła, przebijającego miękki brzuch ciemności, z czego nie da się już wrócić do poprzedniego życia
Milton grał swoją miłość do Tessie na klarnecie, kierując instrument do kawałków jej ciała i wlewając tam muzykę. Grał w jej obojczyk, w policzki, w kolano i w jej czerwone paznokcie u stóp. „Czuła jak wibracje rozchodzą się po jej mięśniach, pulsując falami, aż powodują grzechotanie kości i brzęczenie wewnętrznych organów.” Gdy Milton lizał ją muzyką, ona czuła na sobie języki ognia. Wkrótce, wbrew woli Desdemony, Tessie i Milton zostają małżeństwem, już kolejnym w obrębie związków rodzinnych. Są to rodzice bohatera powieści, który ma urodzić się hermafrodytą.
Preformacja;
Ta dziwna nazwa ukrywa teorię, mówiącą o tym, że cała ludzkość istniała już w miniaturze od samego początku stworzenia, a każda osoba była wciśnięta w kolejną jak matrioszka. Pewien przyrodnik w XVII wieku przeciął skórę jedwabnika i ujawnił coś, co wyglądało na umieszczony w środku drobny model przyszłej ćmy. W podobny sposób bohater wyobraża sobie siebie i swojego brata: „dryfowaliśmy, nasza dwójka, od początku świata, czekając na wezwanie i obserwując toczące się przedstawienie. Dlatego, gdy nasienie dociera do jajeczka Tessie, bohater w swoim duchowym świecie czuje wstrząs: „Słychać głośny hałas, uderzenie dźwiękowe towarzyszące pęknięciu mojego świata. Wznoszę się od razu, tracąc fragmenty mojej prenatalnej wiedzy, rzucany na czystą kartę osobowości. Nasienie ponownie uderza w moją kapsułę, a ja uświadamiam sobie, że już dłużej nie można tego odwlec.” Bohater zatem rodzi się – jako dziewczynka, gdyż syndrom braku 5-alfa-reduktazy ukrywa się aż do czasu dojrzewania płciowego. Ale w głębi ciała Callie czają się dwa jądra, nielegalnie zasiedlające kanały pachwinowe. Dopiero 14 lat później bohater zaczyna się przepoczwarzać jak larwa jedwabnika, która z kokonu wylatuje jako motyl. W jego hybrydowym ciele szaleją dionizyjskie bachanalia. Bohater wyczuwa w sobie stwardnienie, które nazywa krokusem, obserwując jego zakwitanie. „Gdy dotykałem swojego krokusa, powiększał się, nabrzmiewał, aż w końcu jak korek od szampana wystrzeliwał z torebki, w jakiej się znajdował i wystawiał główkę na powietrze.” Oprócz tego bohater miał wnętrze jak dziewczyna. Do jakich wniosków zatem należało dojść na temat jego płci? Filozofia egzystencjalna, głosząca absurd istnienia, z bezsilności człowieka wobec tajemnicy życia uczyniła przedmiot swoich dociekań. Ten przykład ludzkiego losu w obrębie całej rodziny staje się w powieści znakiem ironii tragicznej.
Dalsze losy bohatera przypominają zatem antyczną tragedię, w której Arystotelesowskie kategorie litości i trwogi wobec biografii bohatera wiodą do katharsis. Pobyt bohatera w klinice zajmującej się badaniem tożsamości płci, niekończące się badania, wywiady psychologiczne, zdjęcia do podręczników medycznych jego nadzwyczajnego przypadku, skłaniają go do rozpaczy i poczucia zniewolenia w istnieniu. Ma dwie płci i lekarze mają ustalić, którą powinien wybrać. W obliczu zbliżającej się operacji, która ma uczynić go na zawsze kobietą, bohater postanawia dokonać wyboru. Ucieka z kliniki i czyni z siebie mężczyznę, zgodnie z niedawnymi przemianami w jego ciele. Jest to rodzaj egzystencjalnej zgody na siebie, pewnego rodzaju porozumienie z życiem. Przyjęcie własnego przeznaczenia i związanej z tym odpowiedzialności za siebie jest w dramatach antycznych najpiękniejszym wyrazem wolności człowieka, skierowanej przeciwko kaprysom bogów. Tylko w ten sposób człowiek może przezwyciężyć tragizm istnienia, dając dowód odwagi własnej decyzji w sytuacji pozornego zdeterminowania przez siły wyższe. Cal, który ma dopiero 14 lat, mieszka na ulicy, wśród hipisów czytających Hermana Hessego, piewcy buddyzmu, przeżywa twarde starcie z okrucieństwem życia w zakazanych dzielnicach Nowego Jorku i dojrzewa do spotkania z prawdą. Na wieść o śmierci swojego ojca, wraca do domu, aby jako mężczyzna przejąć jego obowiązki w rodzinie. Jego życie rozpoczęło się w pewien sposób, a potem nagle zrobiło zwrot i ta podwójność istnienia w obrębie jednego człowieka uczyniła go bogatszym, zwielokrotnionym i otwartym na elastyczność egzystencjalną. Darem bogów okazał się dar opowieści, gdyż jej bohater jest jednocześnie narratorem. W każdej bowiem opowieści o życiu kryje się nasz ludzki los, który w ten sposób objawia swoje ukryte meandry w labiryncie istnienia. Tylko poprzez opowieść nasz umysł tworzy znaczenia i kreuje nasze człowieczeństwo. Filozoficzna powieść Eugenidesa stawia ważne pytania dotyczące związku pomiędzy genami, które są rodzajem antycznego przeznaczenia – i wolną wolą stworzoną również przez naturę, która przygotowała w drodze ewolucji biologiczną świadomość człowieka. Czy jesteśmy więc tylko nosicielami genów, bezsilnymi marionetkami w spektaklu świata, czy twórcami licznych permutacji naszego ja, epifenomenów świadomej egzystencji, która przyjmując swoje przeznaczenie, jednocześnie nadal dokonuje wolnych wyborów? Paradoksalne rozważania nad tym arcyciekawym tematem pozostawiam (niewątpliwie wolnej) woli czytelników powieści i ich pasji poznawczej.
Jeffrey Eugenides: Middlesex, Wydawnictwo Sonia Draga, Katowice 2008;
Pierwszy komentarz do wpisu: Burzliwa historia wędrującego genu. Jeffrey Eugenides: „Middlesex”